Już pisałam wielokrotnie, że tegoroczne letnie miesiące stoją w naszym domu pod znakiem południa Europy. Więc nie powinno dziwić, że nawet sałatka zainspirowana jest Toskanią. Chłonę, jak gąbka książki traktujące o Włoszech, przenoszę się w czasie i miejscach, poznaję włoską kuchnię, odkrywam kulturę i język – ten staram się pojąć słuchając włoskiego radia. A, że obiady są sycące – węglowodany w formie makaronów, jawiących się jako anielskie włosy; mięciutkich i puszystych wypieków jak pizze, focaccie, mattonelle i inne panini; czy niewinnych ziarenek białego ryżu arborio w risotto. Są przy tym też warzywa, jednak, żeby zrównoważyć te rozpustne obiady, kolacje mają często postać sałatek.
W tym roku pochłaniamy niewyobrażalne ilości pomidorów, najchętniej malinowych, a już teraz, pod koniec lata, to jest ich w domu taka ilość, jakby znów miał nastąpić całkowity lockdown albo miało ich zabraknąć w sklepie… Dzięki czemu objadam się nimi z radością, z jaką kiedyś – jako dziecko -pałaszowałam Kinder Niespodziankę. Tylko przy śniadaniach nie robię odstępstw – płatki owsiane z jogurtem, miodem, olejem lnianym, brzoskwiniami i borówkami – tak całe lato – i jeszcze mnie nie mdli; dla przyzwoitości czasami zmieniam owoce ;).
Wracając jednak do Panzanelli – sałatka jest tak sycąca, że może spokojnie stanowić alternatywę typowego obiadu. Jeśli usuniemy z niej ser (mozzarellę czy burratę) i chleb, może być świetnym dodatkiem do regularnego obiadu – nawet z mięsem, czy wspomnianej pizzy a nawet mattonelli. Jej zaletą jest uniwersalność – jest wdzięcznym współpracownikiem. Wystarczy odrobina wyobraźni, lekka modyfikacja składników i po raz kolejny mamy na talerzu coś z niczego. Tak na przykład, kilka dni temu, pieczywo zastąpiłam bobem, wartościowy strąk, dzięki któremu byliśmy syci na długo, a przy okazji zjedliśmy całkiem lekko, bo same warzywa i trochę nabiału. Kiedy tak smakuje lato, to lubię :).
Dobre rady
- Panzanella, jak sama nazwa wskazuje, to danie, a precyzyjniej sałatka (toskańska, tego nazwa nie wskazuje) oparta na (czerstwym) chlebie, pieczywie. W związku z tym, chleb można zastąpić bułką, bagietką lub innym, dowolnym chelebopodobnym produktem.
- Zwykle pieczywo powinno stanowić 50% sałatki, drugie tyle powinny zajmować pomidory. Ja używam różnych proporcji, które uzależniam od poziomu głodu, innych dodatków, a także od tego, jak bardzo mam „smaka” na pieczywo. Jeśli już decyduję się przygotować panzanellę zazwyczaj nie rezygnuję z pieczywa, które nadaje sałatce wyborny smak.
- Oryginalnie, bardzo czerstwe pieczywo należy krótko namoczyć w wodzie i je z niej odcisnąć.
- Ja używam pieczywa, które ma kilka dni, ale bardzo czerstwe nie jest. Wtedy mogę je podpiec w tosterze, dzięki czemu staje się na nowo miękkie, a dodatkowo cudownie aromatyczne i chrupiące.
Szczegóły
1-2 zależy czy jako dodatek czy jako samodzielne danie
15 minut
Składniki
2 pomidory malinowe ok. 300 g lub jeden 600 g pokrojone w kostkę
10 dużych oliwek pokrojonych wzdłużnie w cienkie paski
125 g świeżej mozzarelli lub burraty
10 liści świeżej bazylii
20 g kaparów z zalewy
1 gruba pajda czerstwego chleba podpieczona w tosterze i pokrojona w kostkę
oliwa
łyżka octu balsamicznego
szczypta soli i świeżo zmielonego pieprzu
opcjonalnie ¼ czerwonej cebuli pokrojona w cienkie pióra
opcjonalnie 20 g tartego Parmezanu
Przygotowanie
- Pomidory, oliwki, podgrzaną pajdę chleba kroję zgodnie z opisem powyżej. 5 dużych liści bazylii tnę na mniejsze kawałki przy pomocy nożyczek kuchennych. Kapary odsączam z zalewy. Mozzarellę, czy burratę szarpię na mniejsze kawałki.
- Do dużej, ceramicznej misy przekładam pokrojone pomidory, pociętą bazylię i kapary, odrobinę soli i pieprzu (także cebulę, jeśli dodaję) – mieszam. Na wierzch wykładam pocięte cienko oliwki, porwaną na mniejsze kawałki mozzarellę, pokrojoną kromkę chleba oraz pozostałe całe liście bazylii. Całość okraszam oliwą i octem balsamicznym, a także Parmezanem.