O długo gotowanym gulaszu marzyłam od dawna, ale brakowało mi cierpliwości by oczekiwać jego przygotowania. Tak, tak, niemalże samodzielnego przygotowania, bo poza początkowym podsmażeniem wszystkich składników w rondlu, danie po wstawieniu do piekarnika przez kolejne 3-4 godziny „robi się” samo, w połowie czasu jedynie wymaga krótkiego doglądnięcia, przemieszania i poluzowania folii, którą zostało początkowo przykryte – dalej nadal piecze się samo, a ja mam czas na wiele innych aktywności, w tym nawet na wyjście na spacer. Kiedy jest tak cudna pogoda jaka towarzyszyła nam ostatnio, najchętniej wykorzystuję południową ekspozycję mojego balkonu i tam łapię pierwsze, wiosenne promienie Słońca, oddając się lekturze książek (tak, to jest jednak dość niełatwe, bo uwalniający się zapach, szczególnie w drugiej połowie pieczenia, kiedy danie już dobrze pachnie, dekoncentruje skutecznie ;)), czy słuchaniu zaległych podcastów. Dlatego też słoneczną wiosną i latem w kuchni spędzam trochę mniej czasu, a gotując decyduję się na dania przygotowujące się niemalże samodzielnie.
Być może nie jest to najbardziej fotogeniczne danie, to jednak decyduję się na publikację przepisu na nie, ponieważ uważam, że poza samym wyglądem liczy się przede wszystkim smak. Trudno jednak przez środek komunikacji, jakim jest blog, czy jakimi są media społecznościowe, utwierdzić kogokolwiek o nieprzejednanej przewadze smaku nad kwestą wizualną, no ale bywa i tak, że słowami także można zdziałać wiele. Miękkie, soczyste mięso, aromatyczny, głęboki w smaku sos, sprawiają, że gulasz z szarpanym mięsem jest przyjemnym i pożywnym pomysłem na wiosenny obiad, a podając go z bukietem młodych liści lekko okraszonych oliwą i octem balsamicznym, sprawimy, że danie nabierze wiosennej lekkości.
Ja, akurat tym razem, zdecydowałam się delektować tym gulaszem z szarpanym mięsem w towarzystwie mojego ulubionego makaronu – campanelle (wł. dzwony) lub gigli (wł. lilie) – ta ostatnia nazwa, jakoś najbardziej do mnie trafia (to dla niewtajemniczonych, przez wzgląd na moją nieskrywaną miłość do kwiatów). Tym razem makaron kupiłam – szok? Nie przesadzajmy. To, że potrafię samodzielnie przygotować makaron, nie oznacza, że sporadycznie nie korzystam z gotowych i dobrych rozwiązań ;), szczególnie kiedy pogoda za oknem zachęca raczej do radowania się pierwszymi ciepłymi dniami wiosny. Jeśli jednak, są wśród Was ośmieleni nieśmiali, którzy chcieliby spróbować swoich sił i przygotować domowy makaron, zostawiam Wam kilka przepisów – dodam tylko, że w samym przygotowaniu makaronu nie ma nic trudnego. Najtrudniej się zmotywować ;). A gdyby makaron nie leżał w kręgu Waszych smakowych zainteresowań, to polecam równie szybkie i łatwe w przygotowaniu kluski ziemniaczane, włoskie gnocchi, na których sos rozpływa się jak gęsta lawa, że trudno powstrzymać się od chęci rzucenia się na danie i spałaszowania go w oka mgnieniu.
- Domowy makaron pszenno-jajeczny
- Prosty makaron pszenny
- Królewski makaron na żółtkach
- Domowe pappardelle
Dobre rady
- Gotowanie, a właściwie duszenie
- Całość etapami podsmażam w pojemnym garnku, począwszy o warzyw i przypraw, by uwolniły swoje aromaty, następnie dodaję mięso, które przesmażam sporadycznie mieszając, tak by zamknęło się się z zewnątrz, a na koniec dodaję passatę, wodę i nać pietruszki. Tak przygotowane mięso z sosem przekładam do dużego żaroodpornego naczynia, które przykrywam folią aluminiową i wstawiam do nagrzanego do 200°C piekarnika na 2 h. Po tym czasie moc piekarnika redukuję do 150°C, zredukowany lekko sos z mięsem mieszam, tak by równomiernie miękło i nie wysychało podczas gdy woda z sosu odparowuje, i zapiekam przez kolejną godzinę do dwóch – w zależności od miękkości mięsa. Po zredukowaniu temperatury pieczenia, zapiekający sos nadal pozostawiam pod przykryciem z folii, ale w kilku miejscach nieznacznie ją rozszczelniam, tak by para miała którędy uciekać, a sos tym samym mógł swobodnie gęstnieć. Wołowina, szczególnie z mniej tłustych, a bardziej mięsistych i twardych części wołu potrzebuje więcej czasu, by jej zmięknąć. Mięso idealnie wypieczone ma bez najmniejszego oporu rozpadać się pod najdelikatniejszym naciśnięciem widelca.
- Danie można także wolno gotować pod przykryciem na kuchence, której moc zredukowana zostanie do połowy. Gotowane danie należny regularnie doglądać i mieszać, by nie przywarło od dna.
- Jeśli pod koniec gotowania/pieczenia okaże się, że z dania odparowało zbyt dużo wody/sosu, można dodać niezbędną do wyrównania braków ilość passaty połączonej z wodą, a danie raz jeszcze zagotować. W przypadku dodawania tychże do pieczonego dania, passatę z woda można zagotować w osobnym rondelku i przelać do gulaszu już po wyjęciu z piekarnika, a całość zamieszać.
- Passatę łączę z woda, ponieważ chcę uniknąć nadmiernie pomidorowego sosu.
- Mięso
- Do gulaszu wybrałam mięso wieprzowo-wołowe w proporcji 50/50, skorzystałam z gotowych gulaszowych rozwiązań, ponieważ niczego innego, co mogłoby się sprawdzić akurat nie znalazłam. Jeśli jednak nie macie ochoty na gulaszowe porcje, to z wieprzowiny idealnie sprawdzi się szynka, chudszy kawałek karkówki czy łopatki. Z wołowiny wybrałabym pręgę, chudszą łopatkę, ligawę, zraz, goleń czy nadpręże.
- Decydując się na zakup mięsa w kawałku, najlepiej wybierać (tak z wołowiny jak z wieprzowiny) po kilka różnych części mięsa – trochę pręgi, trochę karkówki, itd. Różnorodne mięso w daniu smakuje wybornie – danie zyskuje rożnych tekstur, które podczas jedzenia dają ogromną przyjemność.
- Krojąc mięso w domu, nie należy kroić mięsa zbyt drobno, bo nici z poszarpanego efektu, najlepiej mięso pokroić w około 5 cm kawałki.
- Cebuli używam czerwonej, która jest nieco pikantniejsza, wyraźniejsza w smaku.
Szczegóły
6
20 minut
3-4 h
Składniki
500 g mięsa wieprzowego na gulasz
500 g mięsa wołowego na gulasz
70 g oliwy lub oleju rzepakowego czy słonecznikowego
100 g czerwonej cebuli pokrojonej w pióra
10 g czosnku – 3 duże ząbki posiekane w pióra
10 g świeżej chili pokrojonej w paski
4 liście laurowe
2 gałązki rozmarynu
200 g marchwi pokrojonej w kostkę
100 g selera naciowego pokrojonego w półksiężyce
30 g naci pietruszki posiekanej drobno
350 g passaty pomidorowej
150 g letniej wody
13 g soli
3-5 g pieprzu
- Dodatkowo do podania
gniotki (kluski ziemniaczane), dowolny makaron, ulubiona kasza, placki ziemniaczane, cukiniowe, pieczone ziemniaki, gotowane ziemniaki
dla italomaniaków Parmezan lub Grana Padano
Przygotowanie
- Mięso, jeśli w kawałkach, opłukuję w zimnej wodzie, osuszam ręcznikiem papierowym i kroję na mniejsze kawałki. Z gotowym gulaszowym mięsem postępuje tak samo, poza krojeniem, chyba, że uznaję, że kawałki są na tyle duże, że wymagają lekkiego rozdrobnienia lub jeśli zbyt tłuste, oczyszczenia z nadmiaru tłuszczu. Przygotowane (umyte, pokrojone i oczyszczone mięso) przekładam do miski.
- Warzywa (marchew, seler, chili, czosnek i cebula) kroję, jak wskazane wyżej. Gałązki rozmarynu i nać pietruszki opłukuję pod bieżącą, zimną wodą. Rozmaryn pozostawiam na gałązce, pietruszkę siekam drobno i odstawiam na bok do czasu wykorzystania.
- W dużym rondlu rozgrzewam oliwę, dodaję przygotowane warzywa (marchew, seler, chili, czosnek i cebula), a także przyprawy (ziele angielskie, pieprz i (1) gałązkę rozmarynu). Całość podsmażam do czasu zarumienienia się cebuli i czosnku, dodaję przygotowane mięso i całość podsmażam na średniowysokim ogniu aż mięso nabierze równomiernego koloru i lekko zbrązowi, około 10 minut. Kiedy mięso jest już zamknięte i zbrązowiane, dodaję passatę połączoną z wodą i sól, całość dokładnie mieszam i pozostawiam na kuchence do zagotowania. Na koniec całość okraszam posiekaną nacią pietruszki i dugą gałązką rozmarynu.
- Gulasz przekładam przekładam do dużego żaroodpornego naczynia, które przykrywam folią aluminiową i wstawiam do nagrzanego do 200°C piekarnika na 2 h. Po tym czasie moc piekarnika redukuję do 150°C, zredukowany lekko sos z mięsem mieszam, tak by równomiernie miękło i nie wysychało podczas gdy woda z sosu odparowuje, i zapiekam przez kolejną godzinę do dwóch – w zależności od miękkości mięsa. Po zredukowaniu temperatury pieczenia, zapiekający sos nadal pozostawiam pod przykryciem z folii, ale w kilku miejscach nieznacznie ją rozszczelniam, tak by para miała którędy uciekać, a sos tym samym mógł swobodnie gęstnieć.
- Idealny gulasz po wypieczeni ma mięso tak miękkie, że rozpada się ono pod niewielkim naporem widelca, które wręcz trzeba, używając tego właśnie narzędzia, porwać w długie i cudnie prezentujące się paski, którymi okrasimy ziemniaki, kasze, makaron, kluski.