Babka pomaranczowo-migdalowa

Babka pomarańczowo-migdałowa

Babka pomarańczowo-migdałowa powstała z potrzeby serca i wielkiego apetytu – także na kolory i cudownie słodkie pomarańcze. Kiedy w domu repertuar deserowy jest dość obszerny, przychodzą dni, kiedy czuję potrzebę i mam niezmierzony apetyt na wypiek nieskomplikowany, aromatyczny i sprawny w przygotowaniu. Od dawna czułam potrzebę stworzenia przepisu na babkę, która mieściłaby się w wyżej wspomnianych kryteriach. Temat nie był pilny, więc pozwoliłam sobie odwlec go do czasu, aż sam zaoferuje się na tapet taką właśnie niezobowiązującą potrzebą. I tak oto pewnego przedpołudnia zakasałam rękawy, by w jedną babkową całość połączyć moje dotychczasowe eksperymenty w podobnym, babkowym stylu.

Pierwsza pieczona była z myślą o spotkaniu towarzyskim, które w ostatniej chwili odwlekło się o kilka dni. Szczęśliwie, w tym domu jedzenie się nie marnuje, a babka pomarańczowa z migdałami w większości zniknęła przed południem kolejnego dnia. W dzień odwleczonego spotkania postanowiłam powtórzyć wypiek, bo uznałam, że zdecydowanie jest godny podjęcia nim dwóch uroczych babeczek, które miały mnie odwiedzić na spontaniczną kawkę. Nie pomyliłam się, bo kolejna babka pomarańczowo-migdałowa uraczyła podniebienie dwóch gościń, które odprawione zostały z porcją „na drogę”, a dzień później znów było po cieście. Weekend na horyzoncie zwiastował – jak zwykle – pieczenie jakiegoś wypieku do weekendowej kawki, ale nie sądziłam, że zgodnie stwierdzimy, że jeszcze jedna babka pomarańczowo-migdałowa, pomimo naszej niechęci do powtarzalności, tym bardziej z rzędu, byłaby mile widziana.

Babka pomarańczowo-migdałowa to wypiek o jakim marzyłam od dawna, a cztery wypieki z rzędu jedzone z niesłabnącym apatytem, dowodzą jej doskonałości. Jak już pisałam wyżej, celem było uzyskanie wypieku, który przygotować można na ostatnią chwilę, bez wielkich przygotowań i strachu przed niepowodzeniem. Dwa razy piekłam babkę pomarańczowo-migdałową na chwilę przed przybyciem gości. W kuchni porządek, w sercu spokój, a w domu unosi się niebiański aromat pomarańczy – który i które uwielbiam do szaleństwa.

Babka pomarańczowo-migdałowa jest wypiekiem wilgotnym i utrzymującym wilgoć dzięki mące migdałowej, która zawiera sporo tłuszczu, a także dzięki plastrom pomarańczy. Jest także aromatyczna, a to zasługa ziaren wanilii, trzcinowego cukru i znów pomarańczy, ale nie tylko tych plastrowanych, także dzięki otartej skórce, która dodana została do masy ciasta. Oliwa zostawia na kubkach smakowych ciekawy i niespodziewany, łagodny goryczkowy posmak, który łączy się tak z łagodną goryczą skórki pomarańczy, a także z ich słodyczą. Ta babka to wypiek kompletny – nic dodać, nic ująć – kwintesencja śródziemnomorskiej sztuki cukierniczej, stworzona w ponurej części wschodniej Europy.

Dobre rady

  • Cukier 
    • Jeśli mam wybór, to idę w trzcinowy, którego zapach darzę uwielbieniem. Poza moją do niego słabością, jego wykorzystanie sprawi, że ciasto będzie nieco głębsze w kolorze, a także dodatkowo, molasowo, zaromatyzowane.
  • Aromaty
    • Ciasto, by było pyszne i aromatyczne przyprawiam, w tym przypadku, Limoncello, ziarnami wanilii i otartą skórką bio pomarańczy. Dlaczego bio? Więcej o tym pisałam w tym poście.
    • Limoncello – dostępność tego likieru jest nieznacznie lepsza niż Maraschino (o którym pisałam przy okazji tego przepisu). Jego ceny, za butelkę o pojemności 500 ml, wahają się w przedziale od 25 zł do około 80 zł. W związku z tym, że przeznaczeniem mojego likieru jest w głównej mierze macerowanie owoców do deserów lub aromatyzowanie wypieków, postanowiłam wypróbować wersję za około 35 zł, którą kupiłam w Auchan. Likier produkcji włoskiej, skład bardzo dobry – więc nie miałam powodów do „obaw”. Już po parokrotnym wykorzystaniu likieru, wybór togo właśnie uważam za całkowicie słuszny, choć nie wykluczam, że w przyszłości będę eksperymentować z produktami droższymi – celem weryfikacji, czy wraz z rosnącą ceną korzystnie zmienia się smak, aromat, czyli ogólnie jakość produktu.
  • Mąki
    • Migdałową można zastąpić taką samą ilością pszennej, czyli łącznie pszennej będzie 300 g. Dla mnie mielone migdały dodają przyjemnego smaku, a także ciekawie zmieniają konsystencję ciasta na bardziej grysikową, którą szalenie uwielbiam. Poza konsystencją, migdały to także białko i tłuszcz, który sprawia, że ciasto jest mniej podatne na wysychanie i dłużej utrzymuje przyjemną wilgotność.
  • Tłuszcze w cieście
    • Oliwa i masło
      • Po pierwsze można użyć tylko masła lub wyłącznie oliwy lub połączyć oba tłuszcze ze sobą w dowolnych proporcjach – co też uczyniłam, w proporcji 1:1. Istotne jest by utrzeć masło, oliwę i cukier na puszystą masę, połączyć z nią jajka, całość znów utrzeć na jeszcze bardziej puszystą masę i kolejno dodawać suche składniki oraz Limocnello połączone z sokiem pomarańczowym.
        • Jeśli już oliwa, to należy pamiętać, że to od niej zależy powodzenie wypieku. Łagodna i wysokiej jakości gwarancją cudownego, głębokiego smaku. Jak ocenić oliwę? Najpierw opakowanie: extra virgin, pierwsze tłoczenie. Później aromat, a na końcu smak. Oliwa po otwarciu powinna przyjemnie pachnieć – ostro-gorzki zapach jest niepożądany. Kosztowana z łyżeczki okaże się być zbyt cierpka, gorzka – darujcie sobie. Dobra oliwa ma przyjemny głęboki smak i aromat, może łagodnie zaszczypać w gardło, ale jest to przyjemne doświadczenie, choć do ciasta powinna zostać wykorzystana taka pozostawiająca po sobie łagodny ślad na gardle.
        • Dla mnie ciasto pieczone na oliwie to doświadczenie poza wszelką rutynową skalę. Oliwa wynosi ciasto ponad regularne doznania smakowe. Jej smak i aromat wzbogacają ciasto, ale trzeba takie doświadczenia lubić. Trzeb przepadać za różnorodnością smakowych doświadczeń. Ja lubię, kiedy smaki wzajemnie się uzupełniają, dlatego wyrazistość oliwy (lekka goryczka), połączona ze słodyczą ciasta i nieznaczną kwasowością owoców jest połączeniem idealnym.
        • Jeżeli obawiacie się, że to nie Wasze smaki, oliwę (w takiej samej ilości) możecie zastąpić olejem rzepakowym – najbardziej neutralny smakowo – lub słonecznikowym, który nada nieco orzechowego posmaku.
  • Pieczenie
    • Smarowanie formy
      • Mimo że forma nieprzywierająca, to karmelizujący się cukier wysypany na spód potrafi spłatać figla i nadto przywrzeć. Na cztery wypieki, dwa przywarły, a wyjęta zbyt wcześnie z formy babka (na chwilę po wyjęciu z piekarnika) nieznacznie się poturbowała. Dlatego polecam Wam spód formy (szczególnie tradycyjnej) na babkę (rowki, i ich boki na wysokość ok. 2-3 cm oraz komin, do tej samej wysokości) posmarować niewielką ilością masła i oprószyć równie niedużą ilością mąki i dopiero na tak przygotowaną warstwę wysypać cukier i płatki migdałowe oraz pokrojoną w cienkie plastry pomarańczę. Plastry układam w taki sposób, by na siebie połowicznie zachodziły. Dzięki temu ciasto będzie intensywnie pomarańczowe.
      • Jeśli chcecie uniknąć ewentualnego niepowodzenia (zwizualizowane na zdjęciach poniżej), to możecie ciasto upiec w każdej płaskiej formie chlebowej, zwanej także keksówką lub w tortownicy. Ja uparłam się na formę do babki, ponieważ ciast o płaskim kształcie było już w domu wystarczająco dużo i zamarzyłam o wypieku kształtnym.
      • Mnie nawet ta babka, którą za szybko wyjęłam z formy – jeszcze gorącą, przez co trochę oderwała się jej górna warstwa, odsłaniając pomarańcze, podobała się bardziej niż ta oddająca idealnie kształt babkowej formy. Uważam te ułożone na wierzchu ciasta plastry pomarańczy za niezwykle atrakcyjne wizualnie. Po co zatem upór na taką formę, skoro w płaskich efekt widocznych pomarańczy jest gwarantowany? Bo ciasto miało być babką. Jest jednak miłym zaskoczeniem, że pozornie niepozorny wypiek pod cienką wierzchnią warstwą ciasta (wersja idealna wypieku) kryje w sobie słodkie i wilgotne pomarańcze, a skarmelizowany cukier i płatki migdałowe anonsują tę miłą i małą niespodziankę smakową.

Szczegóły

Porcje

ok. 18 kawałków

Przygotowanie

ok. 15 minut

Pieczenie

40-45 minut

Składniki

  • 150 mąki pszennej typ 405 lub 450

  • 150 g mąki migdałowej

  • 4 jajka w temperaturze pokojowej

  • 150 g masła (ja użyłam 85 g masła i 65 g oliwy)

  • 180 g trzcinowego cukru

  • skórka otarta z 1 bio pomarańczy

  • 40 g limoncello (w przypadku braku, można zastąpić sokiem pomarańczowym lub Amaretto)

  • 50 g soku pomarańczowego

  • ziarna z ½ laski wanilii

  • 10 g (2 łyżeczki) proszku do pieczenia

  • Dodatkowo
  • 10 g masła

  • 30 g cukru

  • 20 g płatków migdałowych

  • 1 bio pomarańcza pokrojona w cienkie plasterki razem ze skórą

Przygotowanie

  • Spód formy na babkę (rowki, i ich boki na wysokość ok. 2-3 cm oraz komin, do tej samej wysokości) smaruję niewielką ilością masła, oprószam cukrem (30 g) oraz płatkami migdałowymi, na które wykładam pokrojoną w cienkie plastry pomarańczę. Plastry układam w taki sposób, by na siebie połowicznie zachodziły. Dzięki temu ciasto będzie intensywnie pomarańczowe.
  • Do osobnej misy przesypuję wszystkie suche składniki: mąkę pszenną, mąkę migdałową, proszek do pieczenia, skórkę otartą z pomarańczy i ziarna wanilii.
  • W misie miksera z zamontowanym mieszadłem typu trzepaczką, masło (i oliwę) ucieram z cukrem na puszystą masę, dodaję jajka – pojedynczo – za każdym razem dokładnie mieszając masę. Na koniec dodaję limoncello oraz suche składniki. Całość dokładnie mieszam – masa jest dość gęsta i przekładam do przygotowanej wcześniej formy.
  • Ciasto wstawiam do nagrzanego do 180⁰C piekarnika i piekę przez około 40-45 minut lub do suchego patyczka.
    Jeśli zdecydujecie się na formę płaską, czas pieczenia może wydłużyć się do 50-60 minut. Komin w formie do babki, pozwala na lepszą dystrybucję ciepła do wewnątrz wypieku, stąd babka piecze się równomierniej i nieco krócej.
  • Upieczone wyjmuję z piekarnika, studzę około 30 minut w formie, a po tym czasie wyjmuje i studzę dalej.
Przygotowanie ciasta
Przygotowanie formy
Babka pomarańczowo-migdałowa po upieczeniu – scenariusz idealny
Babka pomarańczowo-migdałowa
Babka pomarańczowo-migdałowa
Babka pomarańczowo-migdałowa po upieczeniu – scenariusz (nie)idealny