Kandyzowane skórki cytrusów – cytryny i pomarańczy

Kandyzowane skórki cytrusów – cytrynowe i pomarańczowe

Kiedy czuję, że jesień z zimą zagościły nie tylko na zewnątrz, ale także wkradły się do domu i jadłospisu? Otóż wtedy, kiedy widząc na sklepowych półkach pomarańcze i jabłka dostaję mózgopląsu i nie mogę przestać o nich myśleć, a dokładniej o sposobach na wykorzystanie ich w kuchni, w kolejnych przepisach. W tym czasie najpewniej wymieniam koce na cieplejsze, wyjmuję z szafek kolorowe dekoracje – właściwie tylko świeczniki stanowią motyw dekoracyjny mojego domu – nie lubię nadmiaru, w każdym aspekcie życia – minimalizm to moja ulubiona forma bycia – pijam więcej naparów ziołowych, a wieczory spędzam w świetle świeczek i kolorowych, ciepłych girland. W tym trochę szarym, choć czasem słonecznym czasie, lubię, gdy w domu pachnie jesienią, dlatego do współpracy zaprzęgam wszystkie możliwe jesienno-zimowe składniki i przyprawy korzenne. Pomarańcze przerabiam na tarty pomarańczowe, a pozostałe po wyciśnięciu soku skórki z chęcią kandyzuję, najlepiej w ilości maksi, tak bym mogła wykorzystać je do innych jesienno-zimowych wypieków, w tym także świątecznych.

Pomysły na wypieki świąteczne i okolicznościowe staram się zaplanować z wyprzedzeniem, tak, bym tuż przed świętami nie została z całą masą „drobnicy” do przygotowania. Mój minimalizm przejawia się także w przygotowaniach do świąt, na które wolę upiec jedno ciasto czy ugotować jedną potrawę, ale porządnie, na które/ą poświęcę więcej czasu i energii, wiedząc, że cokolwiek przygotuję będzie smakowało wybornie. Wiadomo, że w takich chwilach, pośpiech nie jest najlepszym doradcą.
To, że kandyzowane skórki cytrusów będą niezbędne w świątecznych wypiekach jest totalnie oczywiste, dlatego, kiedy tylko mam pod ręką większą ilość pomarańczy, przygotowuję kandyzowane skórki pomarańczowe, które po wysuszeniu przekładam do suchego słoika i przechowuję w lodówce, do czasu aż będę potrzebowała z nich skorzystać. Sęk w tym, że skórki te są tak pyszne, że nawet ok. 400 g, które uzyskuję z 1 kg pomarańczy, zostaje wykorzystane jeszcze przed świętami. Jednak, pomarańcze w tym czasie są stałym bywalcem w naszej kuchni, więc dorobienie skórek nie stanowi większego problemu, tak samo, jak przygotowanie kandyzowanych skórek cytrynowych, których sok pasteryzuję i przechowuję w słoiku w lodówce – ten przyda się do stworzenia lukru do kilku świątecznych wypieków.

Kandyzowane skórki cytrusów – cytrynowe i pomarańczowe nie są pracochłonne w przygotowaniu, wymagają jednak czasu, w trakcie którego mocząc i gotując się w wodzie, pozbywają się nadmiaru goryczy. Moczenie i gotowanie skórek jest czasochłonne, ale efekt końcowy, jaki uzyskujemy, jest wart tego wkładu, który można nawet nazwać inwestycją w aromat wszystkich kolejnych wypieków, przygotowanych z udziałem tych skórek. Skórki po osuszeniu są tak pyszne, że trudno powstrzymać od ich pałaszowania. Właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, by jeszcze surowe skórki pokroić na większe kawałki, które po osuszeniu będzie można jeść samodzielnie, jako słodki dodatek do kawy lub herbaty. Takie samodzielne skórki można skąpać (do połowy) w roztopionej, ciemnej czekoladzie i delektować się tak prostym, aromatycznym i fantastycznym deserem.

Zatem jeśli macie ochotę skorzystać z tego przepisu, to nie wahajcie sięgwarantuję, że warto, ale nie zostawiajcie tego zajęcia na „ostatnią chwilę”, bo wtedy zamiast czerpać przyjemność z przygotowywania się do świąt, będziecie irytować się na nadmiar nałożonych sobie na głowę zajęć. Przygotowania podejmowane systematycznie a małymi krokami, mogą okazać się pomocnym rozwiązaniem.

Ważne – dobór cytrusów, czytajcie etykiety, ponieważ niektóre środki zabezpieczające mogą być szkodliwe dla zdrowia

Ważnym czynnikiem jest dobór owoców. Ja kupuję bio cytryny i pomarańcze, których skórka, przynajmniej zgodnie z deklaracja producenta na opakowaniu, nie została w jakikolwiek sposób zabezpieczona przed działaniem czynników zewnętrznych. Dziś, przeważnie cytrusy, zabezpieczane są przed działaniem szkodliwych czynników – imazalilem, który dostarczany do organizmu w nadmiarze, niestety może być kancerogenny. O tym pisałam w tym poście, ale w telegraficznym skrócie powtórzę w czym rzecz.

Często, w celach ochronnych, stosuje się dopuszczone do użycia na żywności organiczne związki chemiczne, tj.: imazalil, tiabendazol (E 233) czy ortofenylofenol (E 231), których zadaniem jest ochrona (roślin) owoców przed rozwojem pleśni i grzybów. Zważając, że środki te także wykorzystywane są min. jako środki dezynfekujące, warto zwracać uwagę, na to co kupujemy, tym bardziej, że potrafią przeniknąć przez skórkę nawet do miąższu. Dlatego ważne jest by kupione owoce myć przed spożyciem, a później także dokładnie umyć dłonie. Na skórkach mogą znajdować się także nieszkodliwe woski: pszczeli (biały i żołty) E 901, carnauba (E 903)wosk roślinny pozyskiwany z liści palmy Copernicia cerifera rosnącej w Brazylii, czy szelak (E 904)naturalna żywica pozyskiwana z wydzieliny owadów zwanych czerwcami, które żyją w Indiach i Tajlandii. Należy pamiętać, że woski mogą wywoływać reakcje alergiczne.

Zainteresowanym polecam ten post opublikowany na blogu www.zneutralizujchemie.pl.

Dobre rady

  • Ilość cukru i wody niezbędnych do kandyzowania skórek uzależniona jest od wagi skórek po namaczaniu i gotowaniu. Proporcja skórek do wody i cukru – 1:1:1.
  • Skórki należy oczyścić z białych, miękkich wewnętrznych narośli (mezokarpu) z kilku powodów. Pierwszy – szybsze pozbycie się goryczy podczas wygotowywania i namaczania skórek. Drugi – nie mniej istotny – mezokarp podczas kąpieli w syropie spowoduje, że syrop stanie się mętny, przez co trudno będzie skórki dobrze wysuszyć, a także dużo czasu zajmie oddzielanie skórek od siebie, po wyjęciu ich z syropowej kąpieli. Skórka nieoczyszczona w większości z tych błonek, straci także na estetyce. Skórki z za dużą ilością mezokarpu wymagają większej ilości gotowania, są zbyt gorzkie po dwóch gotowaniach, a to sprawia, że skórka wraz z błonką stają się zbyt miękkie i po wygotowaniu w syropie, nie wyglądają tak ładnie, jak te dokładniej oczyszczone. Widoczne jest to na zdjęciach – skórka pomarańczowa jest piękna i błyszcząca, a skórka cytrynowa ma na sobie scukrzony syrop. Obie są jak najbardziej jadalne, ale estetyka też jest istotna.
  • Skórki można najpierw namoczyć – tzn. oczyszczanie z mezokarpu zostawić na czas po pierwszym namoczeniu, będą wtedy łatwiejsze do usunięcia. Krojenie w paski także można zostawić na czas po pierwszym namoczeniu i uprzednim usunięciu mezokarpu. Metoda dowolna.
  • Kandyzowane skórki można przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku przez około 6 miesięcy, choć ja nigdy nie dotrwałam do tego czasu.

Szczegóły

Porcje

z 1 kg owoców ok. 400 g kandyzowanej skórki

Przygotowanie

30 minut umycie i oczyszczenie owoców + 12 h moczenie skórek + 100 minut wygotowywanie skórek

Kandyzowanie

ok. 60 minut

Studzenie

ok. 40 minut

Składniki

  • 1 kg bio cytryn lub 1 kg bio pomarańczy

  • ok. 300-400 g cukru na 1 kg cytrusów

  • ok. 300-400 ml wody na 1 kg cytrusów

Przygotowanie

  • Cytrusy dokładnie myję, osuszam, z cytryn najpierw wyciskam sok, a pomarańcze obieram ze skórki, tak, jakbym obierała je, gdybym miała zamiar je zjeść.
    Obrane owoce odkładam na bok do zjedzenia. Sok z cytryny pasteryzuję, przelewam do słoika, a po ostygnięciu wstawiam do lodówki – przyda się jeszcze przed świętami ;).
    Skórki z cytryn oczyszczam z błonek (endokarp) pozostałych po wyciśnięciu soku przy użyciu łyżeczki. Ze skórek, tak cytrynowych, jak pomarańczowych, maksymalnie usuwam białą, miękką narośl (albedo, mezokarp), dzięki czemu zredukuję nadmierną gorycz.
  • Oczyszczone skórki, kroję w plastry (dowolnej szerokości, można od razu pokroić w kostki – według potrzeb), przekładam do miski i zalewam zimną wodą. Odstawiam (bez przykrywania) na całą noc. Kolejnego dnia rano, odcedzam wodę ze skórek, przekładam skórki do garnka, zalewam wodą i gotuję przez około 20 minut. Kiedy woda wraz ze skórkami w garnku zagotuje się, redukuję nieznacznie moc kuchenki, tak by całość mrugała. Czynność powtarzam dwa razy. Po drugim gotowaniu skórek, odcedzam wodę, skórki przekładam do miski i zalewam zimna wodą, w której stoją przez około godzinę. Po każdym gotowaniu sprawdzam smak skórek – z cedzaka wyjmuję jeden kawałek, który próbuję, jeśli skórki są nadal bardzo gorzkie, gotuję je raz jeszcze. Zwykle po drugim gotowaniu gorycz jest zniwelowana o około 60-70%, a ostatnie namaczanie pozwala pozbyć się goryczy w ok. 80%.
  • Wygotowane i namoczone skórki raz jeszcze odcedzam po namaczaniu i ważę – ponieważ do ich wagi po zabiegach redukujących gorycz dobierana będzie waga cukru i wody.
  • W rondelku, na średnim ogniu rozpuszczam odpowiednią ilość cukru i taką samą ilość wody – czyli odpowiadającą wadze namoczonej skórki. Kiedy cukier dokładnie się rozpuści w wodzie, do rondla dodaję pokrojoną skórkę. Redukuję moc kuchenki do średniej, tak by zawartość za szybko nie zaczęła się gotować – całość nie ma wrzeć, jak szalona, a delikatnie mrugać. Tajemnica kandyzowania skórki owoców, kryje się także w powolnym gotowaniu skórki w roztworze wody i cukru, który to musi dobrze wchłonąć się w skórkę, by nadać jej słodki smak. Zwykle zajmuje mi to około godziny. W tym czasie mieszam zawartość rondla, by każda cząstka miała szansę na dokładne kandyzowanie.
  • W tym czasie syrop wyraźnie zgęstnieje, spomiędzy kawałków skórek będą dobywać się syropowe bąble – aromat wydobywający się z rondla jest niesamowity – a całość będzie błyszcząca. Zawartość rondla, przy użyciu chochli do spaghetti, przekładam na talerzyk, starając się rozdzielić od siebie kandyzowane skórki, by nie posklejały się w jedną wielką landrynkę, syrop, który pozostał w rondlu przelewam do zamykanego naczynia – wykorzystam go przy pierwszych możliwych wypiekach, zarówno do zaromatyzowania wypieku, jak i osłodzenia go.