Jedni mówią, że lentejas (czyt. lentechas) to zupa, inni, że gulasz. W moim wykonaniu to zdecydowanie ta druga opcja. Lentejas, czyli po hiszpańsku soczewica, z udziałem której przygotowałam sycący, rozgrzewający i aromatyczny obiad, z papryką i pysznym, pikantnym chorizo – w sam raz na jesienną niepogodę. Lenejas to obiad, który przygotowuję się niepostrzeżenie szybko, odgrzewany na drugi dzień smakuje równie dobrze, a może nawet lepiej (jednak smaki, które z czasem „przegryzą” się jeszcze dokładniej, sprawiają, że danie z czasem jedynie zyskuje).
W kuchni nudy nie lubię i po regularnych włoskich przygodach kulinarnych postanowiłam na krótką chwilkę wybrać się w kulinarną podróż do Hiszpanii. Nie, Włochy smakowo mnie jeszcze nie znudziły, ale jakoś zatęskniłam za hiszpańskim smakiem lentejas i zamiast regularnego gulaszu, który prześladuje mnie już od początku tej jesiennej słoty, postanowiłam przygotować jego mniej popularną (w Polsce) formę – w tym wypadku, dla mnie sprawniejszą do przygotowania. Klasyczny gulasz najchętniej przygotowuję wraz z plackami ziemniaczanymi, a na przygotowanie tych akurat ostatnio nie miałam za dużo czasu, ani też mączystych ziemniaków. Dostępność tych mączystych bulw jest, przynajmniej z mojego doświadczenia tak wynika, ograniczona, a reperowanie masy ziemniaczanej mąką, dla uzyskania odpowiedniej konsystencji, jakoś średnio mnie satysfakcjonuje. Lubię też klasyczne, długo gotowane gulasze podawane z kaszą – ja uwielbiam gryczaną, a już najbardziej paloną, a Współtowarzysz z jęczmienną – perłową.
Lentejas to danie idealne także z praktycznego względu. Jest to jednogarnkowy hiszpański gulasz, kolorowy dzięki różnokolorowym paprykom, które poza kolorem nadają gulaszowi, także słodyczy, a zielona papryka, troszkę kwaskowatości i cierpkości. Marchew także nadaje gulaszowi słodyczy, jednak nie ma jej w daniu za dużo, ponieważ równoważy ją pikantne i wyraziste w smaku chorizo, którego ostrość zaś złagodzona zostaje przez pomidory. Ziemniaki dodane do gulaszu, nie dość, że go zagęszczają, to wchłaniają wszystkie jego wspaniałe aromaty, sprawiając, że ten jednogarnkowy gulasz jest tak kompletnym daniem, jak to tylko możliwe. Lentejas, to w moim przekonaniu pomysł na nie dość, że sprawny w przygotowaniu obiad, to dodatkowo pożywny i bardzo, bardzo aromatyczny.
A czym jest chorizo?
Chorizo (pl. czoriso) to hiszpańsko-portugalski przysmak w postaci kiełbasy wytworzonej z mięsa wieprzowego. Jej wyróżnikiem na tle innych wyrobów tego typu, jest sposób jej doprawienia, któremu zawdzięcza swój intensywnie czerwony kolor. Chorizo, by uzyskało swój charakterystyczny kolor, ale także niepowtarzalny smak i aromat, doprawiane jest słodką oraz pikantną, wędzoną papryką pimenton, a na sklepowych półkach mamy dostępne chorizo w wersji łagodnej i pikantnej. Pikantna, po podgrzaniu, potrafi być wyraźnie pikantna, dlatego dodając ją do dania należy zachować ostrożność, by nie przesadzić z ostrością dania. Istnieje ryzyko, że nadmierna ostrość odbierze nam przyjemność z jedzenia.
Najpopularniejszą (przynajmniej w Polsce) wersją chorizo jest surowa, dojrzewająca, grubo mielona kiełbasa, o średnicy 3-5 cm, zwana Chorizo Sarta. Ta, idealnie nadaje się zarówno do spożywania na surowo, jak i do wykorzystania w daniach, w których będzie podgrzewana – wtedy uwalnia nie tylko swoje wyborne aromaty, ale także pikantność, dzięki czemu danie powstające z jej udziałem uzyskuje niepowtarzalny smak.
Chorizo produkowane jest także w wersji Fresca, czyli świeżej, surowej, nienadającej się do spożywania na surowo. W Hiszpanii popularne jest także Chorizo Vela, które przez swoją średnicę – ok. 10 cm, wykorzystywane jest jako wędlina. Najbardziej ekskluzywne chorizo, bo produkowane wyłącznie z mięsa świń razy iberico, to suszone Chorizo Iberico, które podawane jest samodzielnie lub jako dodatek do osławionych hiszpańskich tapas. Podobnym rarytasem jest także Chorizo cular, wytwarzane w rejonie Salamanki, a powstające wyłącznie z mięsa z szynki świń rasy iberico.
Zdjęcia kiełbasy w galerii poniżej.
Dobre rady
- Soczewicę należy przed dodaniem do powstającego w rondlu gulaszu uprzednio dokładnie opłukać w zimnej wodzie. Ja swoją soczewicę także moczyłam w zimnej wodzie przez około 30 minut, dzięki czemu szybciej się ugotowała. Krok namaczaniem można pominąć, ale wtedy soczewica wchłonie więcej soków z dodanych pomidorów i zaistnieje potrzeba dodania do gulaszu wody lub wywaru z warzyw czy rosołu.
- Ja używałam małych pieczarek. Jeśli zaś używacie normalnych (także brązowych) lub większych (portobello), należy pokroić je na mniejsze kawałki – proponowałbym ćwiartki lub grubsze plastry.
- Chorizo – ostrożnie z pikantnością! Jeśli dodacie za dużo pikantnego chorizo, danie podawane na ciepło, będzie mogło nawet wydawać się niejadalne od ostrości. Pikantność zdominuje wszystkie pozostałe smaki i zamiast delektować się daniem, będziecie skupieni na szybkim przeżuwaniu, by tylko pozbyć się ostrości z jamy ustnej.
- Jeśli nie byliście w stanie kupić wersji łagodnej kiełbasy, dodajcie 150 g pikantnego chorizo. Jeśli kupiliście łagodne chorizo, a zależy Wam na przyjemnie smyrającej język pikanterii, możecie uzyskać ją dwojako. Po pierwsze dodając do dania (na samym początku, wraz z pozostałymi przyprawami) ¼ łyżeczki płatków chili lub ½ posiekanej papryczki chili. Po drugie, zwiększając ilość ostrej, wędzonej papryki pimenton, którą i tak już do gulaszu dodajecie. Tu należy liczyć się z konsekwencjami stosowania wędzonej papryki w proszku – danie będzie miało intensywniejszy aromat wędzenia – mi on nie przeszkadza, ale nie każdy musi lubić tak intensywne aromaty.
- W razie awarii, czyli braku chorizo w sklepach, możecie zastosować węgierską kiełbasę czabajską, o której pisałam przy okazji tego przepisu.
- Wegetarianie mogą pominąć chorizo, a w miejsce jego pikantności zastosować odrobinę więcej wędzonej ostrej papryki w proszku – pimenton lub dodać świeżej chili lub płatków chili.
- Ziemniaki powinny być w typie kulinarnym AB/B – czyli sałatkowo-uniwersalne lub uniwersalne, które nie rozpadną się w gulaszu i nie zagęszczą go nadto.
Szczegóły
4-6 porcji
ok. 40 minut
ok. 40 minut
Składniki
250 g zielonej soczewicy
600 g papryki (najlepiej różnokolorowej) pokrojonej w drobną kostkę
150 g pieczarek
200 g marchwi pokrojonej w plastry
800 g ziemniaków w typie uniwersalnym pokrojonych w ćwiartki
150 g pikantnego chorizo + 50 g łagodnego chorizo pokrojonego w plastry
1 cebula szalotka (ok. 30 g) pokrojona w pióra
2 ząbki czosnku – posiekane
500 g pomidorów z puszki
2 liście laurowe
1 łyżeczka słodkiej wędzonej papryki w proszku Pimenton
¼ łyżeczki ostrej wędzonej papryki w proszku Pimenton
1 łyżeczka mielonego kuminu
sól, pieprz do smaku
oliwa
Przygotowanie
- Przygotowania rozpoczynam od opłukania i namoczenia soczewicy, która przed dodaniem do garnka odcedzam.
- W rondlu rozgrzewam oliwę, dodaję pokrojoną w pióra cebulę oraz posiekany czosnek, a także pokrojone w plastry chorizo i przyprawy (poza sola i pieprzem). Całość podsmażam na średnio-wysokiej mocy palnika, do czasu aż chorizo wytopi częściowo swój tłuszcz i skurczy się odrobinę. Dodaję pokrojoną w plastry marchew oraz pieczarki i przesmażam całość przez chwilę – do czasu aż pieczarki lekko się zarumienią. Na tym etapie dodaję soczewicę oraz pokrojoną w kostkę paprykę, dokładnie mieszam i duszę przez około 5 minut (w razie potrzeby całość podlewam 50 ml wody). Kiedy warzywa lekka się podduszą, dodaję pomidory (każdą puszkę delikatnie opłukuję wodą, a zebrany z brzegów puszki sok pomidorowy dodaję do rondla), które przy użyciu drewnianej łyżki rozdrabniam w rondlu. Jeśli zawartość rondla jest zbyt gęsta, dodaję około 100 ml wody.
- Do rondla z wmieszanymi pomidorami, dodaję obrane, umyte i pokrojone w ćwiartki ziemniaki, które mieszam z powstałym gulaszem, a całość doprawiam łyżeczką soli i pieprzem. Redukuję moc palnika do średniej (w 9. stopniowej skalni kuchenki ustawiam moc na poziomie 4-5), a garnek przykrywam pokrywką. Zawartość garnka ma delikatnie mrugać, dusząc się.
- Duszący się gulasz raz na około 10 minut mieszam, tak, by nic nie przywarło do dna, a kiedy ziemniaki zmiękną weryfikuję, czy danie jest odpowiednio słone i przyprawione – w razie konieczności dodaję brakujące przyprawy.