Indyk z warzywami w słodko-kwaśnym sosie z ryżem basmati

Indyk z warzywami w słodko-kwaśnym sosie z ryżem basmati

Rok 2021 obfitował na blogu, a tym samym w mojej kuchni w śródziemnomorskie przepisy bogate w pomidory, bakłażany, cukinie, sery i różne mączne dodatki, jaki pizze i ich pochodne, które niezmiennie kocham i dozgonnie uwielbiać będę. Choć nie ślubowałam wierności oliwie i Parmezanowi czy Granie Padano, moją lojalność mają zagwarantowaną, więc tak same produkty, jak i ich producenci nie muszą się obawiać o spadek sprzedaży (gdybym zsumowała roczne wydatki na mąkę w typie włoskim, oliwę i wspomniane sery, mogłabym dostać arytmii – na co nie mam ochoty) ;). Jednak, kiedy na sklepowej półce oczom moim ukazał się ryż basmati sprzedawany w jednym, kilogramowym opakowaniu, czyli nie w osobnych woreczkach (nie przepadam za tym rozwiązaniem – ryże i kasze lubię gotować samodzielnie, nie w woreczkach), nie było wewnętrznej dyskusji nad chwilową zmianą kulinarnego kursu. W ślad za ryżem, w koszyku zakupowym pojawiły się inne składniki niezbędne do przygotowania dania, jakiego jeszcze na blogu nie było – indyk z warzywami w słodko-kwaśnym sosie z ryżem basmati.

Pierwszy raz w życiu z ryżem basmati zetknęłam się w roku 2007, kiedy ucząc się w Londynie mieszkałam z hinduską rodziną, a gotujący (w większości) w domu dziadek nie uznawał innego ryżu jak basmati i tę miłość zaszczepił we mnie. Pamiętam, że ryż przechowywany był w składziku pod schodami nieopodal kuchni, w 50 kg workach, po które dziadek raz na kilka miesięcy wybierał się do zaprzyjaźnionego sprzedawcy. Poza skrytką na ryż, nadal wyraźnie w pamięci mam dom, który codziennie od progu pachniał ryżem, kolendrą i curry, i który wyrył w moim sercu i pamięci swoją małą jaskinię, do której raz częściej raz rzadziej, ale wracam. Pamiętam, jak przy obojgu – hinduskiej babci i dziadkowi – poznawałam arkana kuchni hinduskiej. W każdej wolnej chwili, kiedy oboje bądź jedno z nich przebywało akurat w kuchni, dołączałam do przygotowań rodzinnych obiadokolacji, dopytywałam o stosowane przezeń przyprawy, wwąchiwałam się w nie najpierw w temperaturze pokojowej, później w rozgrzane – w rondlu czy na patelni – uczyłam się nazw, które kojarzyłam z oddawanymi aromatami, a także obserwowałam z czym innym są łączone.
Dziadkowie gotowali wybitnie, prosto, ale szalenie smacznie. Choć upłynęło już sporo czasu, do dziś doskonale pamiętam zapach tamtego domu, aromat kuchni, który różnił się w zależności od temperatury pomieszczenia, a już nie zapomnę (mam nadzieję nigdy) dziadkowego spaghetti (tak mało indyjski makaron) w pikantnym sosie cebulowo-pomidorowym – ten już intensywnie indyjski, czy kurczakowego biriani, a także wszelkich mącznych placków babci – chapati, roti, naan, puri czy paratha przygotowywane z zieloną papryczką chili. Każde z nich uwielbiałam i lubię nadal, ale z ich rąk smakowały nieporównywalnie z czymkolwiek co przyszło mi próbować później.

Choć wspomniany już indyk z warzywami w słodko-kwaśnym sosie z ryżem basmati, nie jest daniem, jakiego nauczyłam się gotować pod czujnym okiem wspomnianych dziadków, to sam ryż przywołał dawno nieodkurzane wspomnienia, które wywołały i mały wzrusz i spory uśmiech, a także wniosek, że gdybym takie danie podała dziadkom, bazując na wspomnieniach, śmiem stwierdzić, że pałaszowaliby je z apatytem, toteż z chęcią dzielę się tym przepisem na łamach bloga – trochę sentymentalnie…

Przy okazji spisywania wszystkich składników, uświadomiłam sobie, że danie to całkiem przyjemnie wpisuje się także w zalecenia zdrowego odżywiania – zgodnie z Talerzem Zdrowego Żywienia, o którym pisałam w tym poście i który polecam Wam przeczytać – samym jedzeniem człowiek nie żyje, potrzebne tak mózgowi, jak i ciału jest prawidłowe odżywianie.

Dobre rady

  • Mięso można zastąpić tofu lub ciecierzycą (odsączoną z zalewy lub namoczoną w zimnej wodzie przez ok. 8 h i gotowaną w gorącej, osolonej wodzie przez ok. 45 minut).
  • Aby uniknąć przegotowania papryk, te dodaję do dania pod sam koniec gotowania. Papryki nie potrzebują się zbyt długo gotować.
  • W tym daniu używam mrożonego brokułu, którego przed dodaniem do dania przelewam gorącą wodą, by pozbawić go nadmiaru zamrożonej wody i delikatnie ogrzać, by szybciej nabrał temperatury dania, a tym samym nie wystudził dopiero podsmażonego mięsa.
  • Ananasa użyłam z puszki i szczęśliwie udało mi się znaleźć takiego, który zamiast zalewy z wody i syropu glukozowo-fruktozowego, sprzedawany był w zalewie z soku z ananasa. Taki produkt znalazłam w Kauflandzie i był to produkt marki własnej Kauflandu – K-Classic.
  • Sos sojowy – zwracajcie uwagę na skład sosu sojowego, w tym przypadku im krótszy i mało enigmatyczny, tym lepiej.
  • Do dania dodaję posiekany (wraz z cebulą i czosnkiem) korzeń imbiru, który nadaje daniu typowej pikanterii i wyrazistości, a dodatkowo świeżego, moim zdaniem cytrusowego, aromatu.
  • Ryż basmati – porcja przewidziana w przepisie podana jest na dwa obiady.
    • Ryż można zastąpić innym ryżem lub makaronem – sojowym, ryżowym czy gryczanym.

Ryż basmati

Ryż basati to zarówno biały (rafinowany, czyli oczyszczony) jak i brązowy (pełnoziarnisty) ryż długoziarnisty, który powinno się uprawiać i zbierać tylko w jednym miejscu na Ziemi, u podnóża Himalajów, a precyzyjniej w Indiach, Pakistanie i Nepalu. Tak brązowy jak biały – ryż basmati charakteryzuje pandanowy aromat spowodowany przez związek zapachowy 2-acetylo-1-pirolinę, który występuje naturalnie w ziarnach ryżu w ilości około 0,09 ppm – jest 12 razy więcej niż w odmianach innych ryży, co nadaje basmati charakterystyczny zapach i smak. Aby zachować jak najwięcej tego cudownego zapachu, którego poziom podczas gotowania spada, należy namoczyć ryż przed gotowaniem w zimnej wodzie przez około 30 minut, co pozwala skrócić czas gotowania i zatrzymać więcej aromatu w ziarnie.

Ten naturalny aromat występuje również w serach, owocach i innych zbożach. 2-acetylo-1-pirolinę to także środek aromatyzujący zatwierdzony w Stanach Zjednoczonych i Europie i jest stosowany w produktach piekarniczych jako aromat.

Ryż basmati to zdecydowanie i bezsprzecznie mój najbardziej ulubiony ryż. Uwielbiam go za cudowny, aromat oraz za kształt ziarna po ugotowaniu. Uważam, ten ryż za piękny.

Szczegóły

Porcje

6

Przygotowanie

20 minut

Gotowanie

30 minut

Składniki

  • Sos
  • 500 g polędwicy z piersi indyka pokrojonej w cienkie paski – około 1 cm szerokości i do 5 cm długości

  • 130 g marchwi pokrojonej w drobne paski

  • 140 g zielonego groszku (najlepiej mrożonego)

  • 250 g różyczek brokułu

  • 300 g ananasa pokrojonego na mniejsze kawałki (plaster na 8 części)

  • 200 ml soku z ananasa (lub zalewy z puszki)

  • 200 g kolorowej papryki pokrojonej, jak marchew, w paski (ja lubię odmianę Palermo, więc użyłam trzech kolorów – czerwona, żółta i pomarańczowa)

  • 6 g czosnku (2 średniej wielkości ząbki)

  • 40 g korzenia imbiru

  • 30 g szalotki (1 mniejsza cebula)

  • 70 g pędów bambusa (można pominąć)

  • 7 g zielonej pasty curry

  • 7 g czerwonej pasty curry

  • 1 łyżeczka kurkumy w proszku

  • ¼ łyżeczki przyprawy hot madras curry powder

  • ½ łyżeczki suszonej kolendry

  • ¼ łyżeczki mielonego kuminu

  • 15 g cukru trzcinowego

  • 40 ml oleju rzepakowego

  • 50 ml sosu sojowego

  • 2 łyżki octu ryżowego

  • 1,5 łyżeczki mąki ziemniaczanej

  • 150-200 ml wody

  • 1,5 łyżeczki soli

  • Dodatkowo
  • 200 g ryżu basmati

  • 1,5 łyżeczki soli

  • 30 g uprażonych nasion sezamu (opcjonalnie)

Przygotowanie

  • Mięso opłukuję w zimnej wodzie, suszę ręcznikiem papierowym, kroję w cienkie paski, przekładam na półmisek i odstawiam na bok.
  • Cebulę, czosnek i imbir obieram z łupin i skóry, jeśli potrzeba kroję na mniejsze kawałki i umieszczam w malakserze, którym rozdrabniam je na drobne kawałki.
  • Groszek i brokuły wyjmuje z zamrażarki, przekładam do osobnych miseczek. Brokuł przed umieszczeniem w miseczce przelewam na sitku gorącą wodą, odsączam z nadmiaru wody i umieszczam w miseczce.
  • Plastry ananasa wyjmuję z puszki i kroję na mniejsze kawałki – u mnie na 8 części.
    Pędy bambusa już pokrojone w cienkie paski, wyjmuję z puszki i odsączam z zalewy.
  • W dużym garnku (w moim przypadku ten, o pojemności 4 l – wolę użyć większego garnka, w którym będę mogła swobodnie mieszać wszystkie składniki, bez obaw, że w pewnym momencie zacznę wysypywać zawartość poza garnek) rozgrzewam olej rzepakowy, na który przekładam posiekaną cebulę, czosnek i imbir oraz pasty curry – całość szklę przez kilka minut na średniowysokim ogniu (poziom 7. z 9. ). Dodaję pokrojone mięso, które podsmażam do czasu aż się zamknie, czyli nabierze białawego koloru z zewnątrz. Dodaję sos sojowy i wszystkie przyprawy w proszku (poza solą i mąką ziemniaczaną), całość dokładnie mieszam i duszę przez 5 minut. Po tym czasie dodaję pokrojoną marchew, groszek, brokuł i pędy bambusa, znów mieszam i doprawiam solą, duszę kolejne 5 minut i dodaję pokrojonego ananasa, a całość zalewam jego sokiem, dodaję 150 ml wody, a w pozostałych 50 ml rozrabiam mąkę ziemniaczaną z cukrem, którą dodaję do rondla i dokładnie mieszam. Na koniec dodaję pokrojoną paprykę i całość duszę przez około 10 minut na kuchence rozgrzanej do poziomu 5-6.
  • W czasie, kiedy sos dochodzi, gotuję ryż, który po namoczeniu odcedzam i przekładam do rondla, zalewam gorącą, przegotowaną wodą, solę, mieszam, zagotowuję, a później gotuję na zredukowanym do poziomu 6. ogniu przez około 8-10 minut – do czasu aż będzie al dente. Odcedzam na sitku i nie przelewam zimna wodą. Sitko ustawiam na garnku, w którym ryż się gotował i przykrywam pokrywką. (Moje sitko mieści się w tym garnku, więc ryż w większości otulony jest garnkiem. Utrzymana w ten sposób temperatura pozwoli ryżowi w razie potrzeby „dochodzić” do miękkości, a przede wszystkim ryż nie ostudzi dania ani nie zostanie pozbawiany aromatu i smaku.
  • Podanie
  • Ryż wykładam na talerz a obok serwuję sos, całość do smaku posypuję uprażonym sezamem.

Składniki

Przygotowanie

Podanie