Słoneczna, jeszcze wrześniowa sobota za oknem, plan na ten dzień zapowiadał się całkowicie pracowicie – małe domowe remonty, a tym samym zero czasu na gastro przyjemności. Ostatnie kawałki ciasta z ricottą zostały dojedzone poprzedniego dnia, zatem do kawki zostały tylko awaryjne, przywiezione z Włoch, kruche ciasteczka. Ja wiem, że te włoskie smakołyki brzmią dostatecznie luksusowo, ale przy weekendzie lubię, kiedy w domu jest świeżuteńkie i pachnące nowością ciasto. Plany remontowe jednak spaliły na panewce, gdyż ta nieco fizycznie silniejsza część naszego remontowego zespołu opadła z sił – SKS ;). Chwila rozczarowania, która odeszła w niepamięć dzięki objawieniu, jakie mnie dostąpiło. W lodówce miałam kilka marchewek, które zostały po gotowaniu zupy ogórkowej, marchewek, które czekały na zanurzenie w humusie, które – dziwnym trafem – nie następowało. To była ta chwila przebłysku, kiedy wiedziałam, że marznące w lodówce i czekające na swoją chwilę sławy marchewki przerobię na ciasto marchewkowo-migdałowe.
Tak, zdecydowanie niewiele potrzebuję by zapalić się do jakiejkolwiek pracy. Remonty uwielbiam – od totalnej demolki (tak, mamy taką na swoim koncie), przez szpachlowanie, gładziowanie, malowanie, na składaniu mebli kończąc. Praca fizyczna jest dla mnie całkowicie przyjemna i relaksująca, stanowi potrzebną odmianę od tego, czym zajmuję się na co dzień. Zatem remontów wypatruję z zapałem – Staremu towarzyszy nieco tylko mniejszy entuzjazm, choć kompana ma we mnie równego sobie, bo od żadnej pracy się nie wykręcam (chyba, że zadanie przekracza moje możliwości wzrostowe).
Skoro jednak podrasowanie mieszkania musiało chwilę poczekać, to czas postanowiłam spożytkować na przygotowanie aromatycznego ciasta, jakiego dawno, oj bardzo dawno, na naszym stole nie było. Tym razem ciasto marchewkowe postanowiłam przygotować nieco inaczej niż zwykle (nie byłabym sobą). Zainspirowana tegorocznymi wypiekami z udziałem ricotty i mąki migdałowej, postanowiła, że i ciasto marchewkowe tym razem ubogacę mielonymi migdałami właśnie – by było bardziej pożywne, ale też o wiele smaczniejsze, niż typowe – na samej mące pszennej.
Dlaczego uparłam się na migdały? Z najprostszego powodu – bo używam ich na co dzień, np. do owsianki, więc nie odnajdywałam sensu w kupowaniu kolejnych orzechów, z wyłącznym przeznaczeniem do ciasta marchewkowego. Ot tak, powstał przepis na ciasto marchewkowo-migdałowe.
Przepis powinien zawierać w nazwie pewne rozszerzenie wskazujące, że ciasto marchewkowo-migdałowe jest także ciastem korzennym i bardzo już w smaku jesiennym – to dzięki przyprawom jak: cynamon, goździk i anyż. Ciasto marchewkowo-migdałowe jest ciastem, które uprzyjemniło nam sobotnie popołudnie i całą niedzielę – szczęśliwie spora porcja, nawet przy nie mniejszym łakomstwie, pozwoliły ciastu cieszyć nasze zmysły przy niedzielnej, porannej kawie.
Mam nadzieję, że i Wam przysporzy smakowej rozkoszy, kiedy tylko zdecydujecie się na jego odtworzenie.
A kiedy wreszcie ten niewielki remont doszedł do skutku, następujący po nim październikowy już weekend przeznaczony został na odpoczynek i regenerację. Towarzystwa w tym czasie dotrzymało nam, kolejne już, ciasto marchewkowo-migdałowe. Drugi wypiek przygotowałam z udziałem oliwy przywiezionej z chorwackich wakacji, i przyznaję, że to właśnie ciasto najbardziej skradło nasze podniebienia.
Dobre rady
- Marchewka
- w zależności od potrzeb, można otrzeć ją na bardzo drobnych oczkach (tych często używanych do ocierania ziemniaków na placki) lub na tych średniej wielkości.
- Jeśli marchewka w cieście nie brzmi zachwycająco, zamieńcie ją na jabłka, które należy dobrze odcisnąć z nadmiaru soku lub połączyć marchew z jabłkami w proporcji 50/50.
- Migdały
- Migdały, dzięki zawartości naturalnych tłuszczy, utrzymują ciasto wilgotnym, które z przyjemnością można zajadać nawet na trzeci dzień – jeśli tyle przetrwa – nie zostanie wcześniej spałaszowane.
- Jeśli nie macie w domu migdałów, możecie zastąpić je dowolnymi orzechami, które akurat zajmują miejsce w waszych domowych składzikach. Mam na myśli zarówno mąkę migdałową, jak i całe migdały. Inne orzechy, wystarczy drobno zblendować, albo utłuc tłuczkiem, uprzedni wkładając je do strunowego woreczka, który należy przykryć ściereczką kuchenną.
- Jako zamienniki świetnie sprawdzą się orzechy włoskie, do których sporo z nas w Polsce ma dogodny dostęp. Orzechy laskowe także dobrze połączą się z ciastem marchewkowym. A jeśli macie akurat orzechy nerkowca, pekan czy brazylijskie, nie zniechęcajcie się przepisem, tylko wykorzystajcie właśnie te – ciasto marchewkowe będzie pyszne.
- Cukier trzcinowy i miód
- Cukier trzcinowy wykorzystuję, ponieważ szalenie uwielbiam jego melasowy smak i aromat, który także wpływa na ostateczny smak ciasta.
- Miód dodaje aromatu, ale także pomaga ciastu utrzymać większą wilgotność. Można pominąć jego udział w przepisie, ale można też całkowicie zastąpić nim cukier.
- Rodzynki i siekane migdały
- Kto nie przepada za rodzynkami w cieście może zastąpić je daktylami lub morelami – byle żadne z dodawanych suszonych owoców nie zawierało dwutlenku siarki jako konserwantu. Dlaczego? O tym kilka słów więcej napisałam w tym poście.
- Unikajcie suszonych owoców, które konserwowane są dwutlenkiem siarki lub innymi związkami siarki dodawanymi do żywności, które także kryją się pod symbolami od E220 do E228 i są to: dwutlenek siarki, siarczyny oraz wodorosiarczyny wapnia, sodu i potasu.
- Siarczyny to silne związki przeciwdrobnoustrojowe, które zapobiegają psuciu się żywności pod wpływem bakterii, grzybów i pleśni, a także drożdży, wobec których są najmniej skuteczne. Chronią one także produkty spożywcze przed brązowieniem, zwłaszcza owoce, warzywa i białe wino, poprzez hamowanie działania enzymu oksydazy polifenolowej, a tym samym utrzymują ich pożądaną barwę i walory smakowe*. Dlatego np. morele zakonserwowane związkami siarki, po wyjęciu z opakowania są pięknie pomarańczowe, podczas gdy te niekonserwowane są koloru brązowego. Dwutlenek siarki to bezbarwny gaz, który rozpuszcza się w wodzie i w wodnej fazie produktów spożywczych.
- Pomimo że dwutlenek siarki jest bezpieczny, jeżeli nie spożywa się go w ilości większej niż 0,7 mg/kg masy ciała, to powinniśmy unikać go w naszej diecie, wybierając produkty niezawierające tych konserwantów. O ile producent zobowiązany jest podać informację na opakowaniach produktów spożywczych zawierających siarczyny w ilości większej niż 10 mg/kg, to już nie ma obowiązku podawania informacji o ich ilości w produkcie. W związku z tym pojawiają się realne trudności w oszacowaniu wielkości spożycia siarczynów, dlatego warto unikać produktów, które mają je wymienione na liście składników, by ograniczyć ryzyko nadmiernego ich spożywania.*
- Polecam wybrać te z suszonych owoców, które nie są dodatkowo słodzone – ciasto samo w sobie jest dostatecznie słodkie.
- Ja używam rodzynek, bo lubię ich smak i aromat w niektórych ciastach (do sernika z rodzynkami ciągle próbuję się przekonać). W tym przypadku rodzynki stanowią dodatkowy słodzik, dzięki któremu ciasto jest przyjemnie słodkie, a i ma dodaną dodatkową strukturę, za co także odpowiadają posiekane migdały.
Szczegóły
10
20 minut
40-45 minut
Składniki
- Ciasto
250 g mąki pszennej typ 405 lub 450
150 g mąki migdałowej – mielonych migdałów
3 jajka w temperaturze pokojowej
200 g cukru trzcinowego
50 g płynnego miodu wielokwiatowego
120 g oleju roślinnego, oliwy lub 200 g płynnego masła
280-300 g otartej bio marchwi
15 g proszku do pieczenia
5 g cynamonu
1,5 g mielonych goździków
1 g mielonego anyżu
skórka otarta z 1 bio pomarańczy
30 g posiekanych migdałów
120 g posiekanych rodzynek
40 g rumu
opcjonalnie 30-50 ml soku pomarańczowego
- Dodatkowo
cukier puder do posypania ciasta po wypieczenieniu
Przygotowanie
- Ciasto
- Formę na ciasto smaruję olejem i odstawiam na bok do czasu przekładania ciasta.
- Marchewki myję, ocieram na tarce o bardzo drobnych lub drobnych oczkach – w zależności od estetycznych potrzeb.
- Migdały siekam na mniejsze kawałki – ćwiartki sprawdzają się doskonale – tak samo rodzynki.
- W osobnej misie łączę mąki, proszek do pieczenia, przyprawy oraz posiekane migdały.
- Jajka ubijam z cukrem i miodem na puszystą masę. Pod koniec ubijania, płynnym strumieniem wlewam olej, dokładnie mieszam, a na koniec dodaję rum.
- Do puszystej masy dodaję mieszankę mąk z przyprawami i migdałami – całość sprawnie, ale dokładnie mieszam ręczną trzepaczką, na koniec dodaję rodzynki i otartą marchew. Całość mieszam silikonową szpatułką.
- Ciasto przekładam do posmarowanej olejem foremki i wstawiam do nagrzanego do 180°C piekarnika. Ciasto piekę 40-45 minut lub do suchego patyczka.
- Gotowe studzę, a przed podaniem oprószam cukrem pudrem.