Ten rok pokrzyżował wiele planów, nie tylko naszych. I choć mam wielką potrzebę kulinarnych podroży, w tym roku nie zostały ona zrealizowane na skalę, o jakiej marzyłam. Trudno. Sytuacja jednak nie zablokowała mi podróżowania wyobraźnią. Wzbogaciłam dzięki temu półki swojej biblioteczki o „kilka” nader interesujących pozycji, dzięki którym odbywam te podróże w swojej głowie i planuję w większych szczegółach te rzeczywiste wyjazdy. Wiem czego będę chciała spróbować (poza spontanicznymi atakami kulinarnych eksperymentów). W tym specyficznym czasie, nie tresuję swojego niezadowolenia, tylko uzbrajam się w wiedzę i cierpliwość. Pozwalam sobie na własne eksperymenty kulinarne, które w przyszłości będę ochoczo konfrontowała z wieloma oryginalnymi wykonaniami. Zawsze ciekawi mnie, czy daleko od tego jak czują lokalsi padła moja interpretacja dana. Pizza z pyrkami będzie, mam nadzieję, jednym z pierwszych dań, jakie pozwolę sobie spróbować, kiedy życie wróci na dawne, przedpandemiczne tory.
Nie pamiętam, gdzie, ale jakiś czas temu moim oczom ukazała się pizza, na wierzchu której były ułożone pięknie złocone pyrki, oprószone rozmarynem, solą i pieprzem. Na początku wydawało mi się, że pyry i pizza to dość fantazyjne połączenie, którego nie spieszyłam się próbować z obawy, że będzie to danie zbyt ciężkie, a do tego przaśne. W końcu pizza, jaką znamy, ma wyraźny pomidorowy sos, który utrzymuje wilgotność wypieczonego ciasta, ser i dodatki, a te ziemniaki przy tym typowym wykonaniu, wypadał jakoś blado… Aż tu nagle ostatnio zorientowałam się, że zostało mi z weekendowego obiadu trochę ugotowanych ziemniaków (odmiana Queen Anne – bardzo przyjemna konsystencja, jasna, gładka bulwa, typ kulinarny B – czyli uniwersalny), których żal było wyrzucać, a nie miałam ochoty przerabiać ich na jakiekolwiek kluseczki. Wtedy też przypomniałam sobie o pizzy z kartoflami i nie miałam cienia wątpliwości, do czego wykorzystam „resztki” z ostatniego obiadu.
Kto powiedział, że wykorzystywanie resztek z obiadów musi być nudne? Włosi znają i serwują pizzę z pyrkami, dlaczego zatem nie urozmaicić naszego jadłospisu o taki posiłek. Ja spróbowała i nie żałuję. W oryginale ziemniaki są zapiekane surowe, doprawione rozmarynem, oliwą i solą. Ja wybrałam inny kierunek i swoją pizzę skonstruowałam z opisanych już – ugotowanych wcześniej, anchois, kaparów, oliwek i oliwy, delikatnie osoliłam i nie żałowałam świeżo zmielonego pieprzu. I jak na początku wydawało mi się, że pyry i pizza to dość fantazyjne połączenie, to przyznam, że w tym wykonaniu ta fantazyjność jest bardzo interesująca i warta spróbowania.
Szczegóły
12 kawałków
10 minut przy uprzednio przygotowanych składnikach lub przynajmniej 1 h na przygotowanie ciasta na pizzę i ziemniaków
12 minut na pizzę
Składniki
- na 2 średnie pizze o średnicy 27 cm (jeśli równo rozwałkowane/rozciągnięte :D)
- Przepis na ciasto na pizzę dostępne tutaj.
- Dodatki
350 g ugotowanych ziemniaków
12 filetów anchois porwanych na mniejsze kawałki
60 g kaparów (po odsączeniu zalewy)
15 dużych oliwek porwanych na małe kawałki
sól
pieprz
oliwa
Przygotowanie
- Gotowe (rozwałkowane, rozciągnięte) ciasto na pizzę skrapiam obficie oliwą, wykładam pokrojone w plastry ugotowane ziemniaki, na ziemniaki rozrzucam anchois, kapary i oliwki, doprawiam delikatnie solą i obficie świeżo zmielonym pieprzem.
- Wkładam do nagrzanego do 250°C piekarnika i piekę przez około 12 minut lub do zezłocenia się brzegów pizzy.