Paris-Brest, czyli gniazda ptysiowe z waniliowym kremem budyniowym

Paris-Brest, czyli gniazda ptysiowe z waniliowym kremem budyniowym

Można bez okazji upiec coś pysznego i nietypowego? Można, ale jak miło może się zrobić na duszy, kiedy to upieczemy taki prosty w formie a wytworny w smaku deser z okazji świąt, Nowego Roku czy urodzin. Paris-Brest, czyli gniazda ptysiowe z waniliowym kremem budyniowym, a co z tą nazwą? Nie, nie chodzi o paryskie cycuszki, a o pierwszą edycję słynnego wyścigu kolarskiego Paryż-Brest-Paryż, która miała miejsce w 1891 roku i która posłużyła za inspirację cukiernikowi i wynalazcy deseru – Louisowi Durandowi, który stworzył ciasto w kształcie koła rowerowego, na znak hołdu dla wydarzenia sportowego. Trochę dziwne to koło, ale nie bądźmy drobiazgowi ;).

O tym, że moja kuchnia jest dość różnorodna i mało powtarzalna, zdążyliście się już pewnie przekonać – jeśli obserwujecie moje poczynania kulinarne i cukiernicze – dlatego nie powinno dziwić Was, że w okresie świąteczno-noworocznym publikuję przepis na coś zupełnie odmiennego od przyjętych w zgodzie z tradycją przepisów. Od kilku lat obserwuję rosnące zainteresowanie przepisami innymi niż typowe dlatego okresu, a nie mniej wyjątkowe, dlatego staram się dostarczyć Wam inspiracji (tych światowych także), czasem bardziej wymagających, a czasem, jak w przypadku Paris-Brest, prostych w wykonaniu, a przy okazji ujmujących w smaku, szczególnie jeśli waniliowy krem budyniowy zwieńczycie domową kandyzowaną skórką pomarańczową.

Ostatnio gniazda ptysiowe z waniliowym kremem budyniowym piekłam przy okazji odwiedzin dawno niewidzianej kumpelki, która na sam widok jeszcze nieoproszonego cukrem puder ciasteczka oniemiała z wrażenia, a po spróbowaniu go, była już w siódmym niebie, czego dowodem było sięgnięcie po kolejne ciastko z dziecięcą ochoczością i promienną radością malująca się na twarzy. Przyznam, że miło było patrzeć, że komuś ten wypiek tak smakuje i wprawia w zachwyt – smakowy i wizualny. Koleżanka ta akurat docenia moje cukiernicze starania, bo doskonale pamięta i nadal uwielbia przygotowywane przeze mnie bezy Pavlovej, którą kiedyś nawet specjalnie z myślą o Niej przygotowałam z okazji Jej urodzin i zabrałam do pracy, w której miałyśmy okazje razem pracować. Dobrze, że beza była duża, bo wieść o niej poniosła się po biurze tak szybko, że nie zdążyłyśmy zaparzyć sobie kawy, a bezę trzeba było dzielić między ustawiających się w kolejce zainteresowanych. W woli sprostowania dodam, że nie został wysłany żaden mail zapraszający współtowarzyszy zawodowej niedoli na deser. Ci widząc, jak deser wygląda (stał w ogólnodostępnej lodówce), pocztą pantoflową przekazywali sobie dobrą nowinę i przychodzili popodziwiać wypiek, a przy okazji załapać się na choćby mały jego kawałek.

Zatem jeśli w tym świąteczno-noworocznym czasie szukacie inspiracji na inne niż typowe wypieki, które rozpieszczą Wasze podniebienia, tak samo jak zmysł estetyczny zachęcam do wypróbowania Paris-Brest, a w wolnym, moim tłumaczeniu – gniazd ptysiowych z waniliowym kremem budyniowym.

Nie mam worków cukierniczych ani tylek – najmniejszy problem

Przyjemnie jest mieć niezbędne akcesoria do pieczenia, ale takie rzeczy najczęściej nabywa się z czasem, a nie przy jednorazowej potrzebie. Ja swoje worki cukiernicze kupiłam kilka lat temu, w zbiorczym opakowaniu zawierającym 100 sztuk i tak sobie ich używam. Tylki i inne akcesoria cukiernicze do pieczenia i do dekorowania były moim marzeniem, które spełniło się przy okazji urodzin, także kilka lat temu, prawdopodobnie w tym samym czasie, kiedy nabyłam worki, zatem nie czujcie presji, że przed upieczeniem tego deseru musicie zapatrzeć się w akcesoria, których prawdopodobnie będziecie używać sporadycznie.
Wystarczy grubszy worek strunowy lub inny tego typu, któremu delikatnie odetniecie jeden róg i już możecie przez niego wyciskać ciasto i krem. Owszem bez charakterystycznego wzorka, który uzyskuje się dzięki odpowiednio naciętej tylce, ale wzór to najmniejszy problem.
Jeśli jednak odczuwacie pilną potrzebę odwzorowania deseru w 100%, to polecam Wam nieco tańszy, acz nie gorszy zestaw, dostępny w IKEA. Zestaw, poza rękawem wielokrotnego użytku (można go myć), zawiera sześć różnych końcówek (tylek) do dekorowania ciast i tortów, nóż do krojenia biszkoptów (ale też innych ciast) oraz grzebień z trzema rożnymi nacięciami po bokach, dzięki którym nakładanie kremu na torty i babeczki będzie łatwiejsze, a także pozwoli ozdobić ciasta ciekawymi wzorami. Przy okazji będziecie gotowi na kolejne domowe wypieki ze mną ;).

Dobre rady

  • Ciasto ptysiowe (parzone)
    • By ciasto ptysiowe wyszło, koniecznym jest ZAGOTOWANIE wody z masłem. Gorąca woda nie wystarczy – ciasto się nie sparzy a rozpłynie. Nie warto ryzykować – mówię to z doświadczenia.
    • Przed dodaniem do sparzonego ciasta jajek, ciasto dokładnie studzę.
    • Pieczenie
      • Czy trzeba najpierw piec ciasto w 210°C, a później w 180°C? Tak. Dzięki temu zabiegowi ciasto po wypieczeniu będzie chrupiące. Wyższa temperatura pozwoli ciastu zapiec się – na jego wierzchy powstanie twardsza, bo bardziej sucha skorupka. Redukcja temperatury zaś pozwoli spokojniej dopiec się środkowej części ciasta, która powinna pozostać miękka i lekko włóknista.
      • Testowałam dwie wersie pieczenia – wymienioną wyżej oraz taką, gdzie całość piekłam w 180°C. Drugi efekt był zdecydowanie mniej satysfakcjonujący, gdyż ciasto było zbyt miękkie, a niektóre gniazda po ostygnięciu nawet lekko opadły. Niby nic strasznego, bo oba sposoby pieczenia dają wypiek jadalny, ale ten pierwszy z zapiekaniem w wyższej temperaturze jest zdecydowanie lepszy. Te pieczone w 180°C potrzebują około 35-45 minut w piekarniku.
      • Po wypieczeniu uchylam piekarnik i daję ciastkom około 5 minut na oswojenie się z niższą temperaturą w warunkach przejściowych, nim wyjmę je z ciepłego piekarnika i przełożę na kratkę. Są szanse, że ciastka wyjęte od razu doznają szoku termicznego i lekko opadną.
      • Ja piekłam gniazda w dwóch partiach, inaczej nie mieściły mi się na blasze. Pieczenie dwóch blach razem jest nie możliwe, ponieważ ciepło nie rozprowadzi się dostatecznie równomiernie podczas pieczenia i jedne ciastka będą mocniej wypieczone, drugie słabiej – te mogą nawet opaść. Ciasto ptysiowe jest delikatne.
  • Krem pâtissière – czyli waniliowy krem budyniowy
    • Do sparzenia jajek potrzebne będzie mleko o temperaturze 82-85°C. Wrzące mleko, mogłoby ściąć żółtka i byłoby po kremie. Ja od lat używam tego termometru i chętnie go polecam.
    • Podgrzane do wspomnianej wyżej temperatury mleko, dodaję do masy z żółtek, cukru i jajek nieustannie całość mieszając. Po dodaniu mleka, które dokładnie łączę z masą żółtkowo-cukrowo-mączną, całość przelewam do tego samego rondla i doprowadzam do zagotowania, nieustannie mieszając.
    • Po sparzeniu jajek, krem należy zagotować, powoli, na średnim ogniu, by mąka dodana do budyniu nie zaczęła przypalać całego kremu. Powolne gotowanie kremu zajmuje około 15-20 minut.
    • Po zagotowaniu kremu, odstawiam do go ostudzenia. By na wierzchu nie powstał kożuch, na wierzchu kremu układam folię spożywczą, tak by dokładnie pokryła całą wierzchnią część kremu.
  • Po przełożeniu kremu na ciasto ptysiowe, na krem wykładam kawałki domowej kandyzowanej skórki pomarańczowej, która nadaje całemu deserowemu ciastku tak apatycznego aromatu, a jeszcze pyszniejszego smaku, że żal byłoby ten dodatek pominąć.

Szczegóły

Porcje

11 gniazd ptysiowych z waniliowym kremem budyniowym

Przygotowanie

90 minut (w tym nadziewanie kremem po upieczeniu)

Pieczenie

2×30-35 minut

Składniki

  • Ciasto ptysiowe (parzone)
  • 200 g wody

  • 80 g masła

  • 25 g cukru

  • szczypta soli

  • 160 g mąki pszennej typ 405 lub 450

  • 5 jajek w temperaturze pokojowej

  • Krem pâtissière – czyli waniliowy krem budyniowy
  • 6 żółtek

  • 160 g cukru

  • 50 g mąki pszennej typ 405 lub 450

  • 800 g mleka

  • ziarna z ½ laski wanilii

  • Dodatkowo
  • 50 g płatków migdałowych

  • 50-70 g domowej kandyzowanej skórki pomarańczowej

  • cukier puder

Przygotowanie

  • Papier do pieczenia
  • Na papierze do pieczenia w około 2-3 cm odstępach odrysowuję 9 cm okręgi. Zanim rozpocznę odrysowywanie, papier przykładam do blachy na której będę piekła ciastka i zaznaczam odstępy od brzegów blachy, dzięki temu ciastka będą piekły się na płasko, a rosnąc nie będą dotykały brzegów blachy, co zniekształciłoby ich kształt.
  • Ciasto ptysiowe (parzone)
  • W średniej wielkości rondlu ZAGOTOWUJĘ wodę razem z masłem, solą i cukrem. Wrzącą wodę, zdejmuję na moment z palnika (zmniejszam jego moc do połowy, czyli poziomu 5.) i dodaję do niej mąkę, którą od razu intensywnie mieszam (całość znów stawiam na planiku) aż powstanie jednorodne, zwarte ciasto, które nieustannie mieszając, podgrzewam (parzę) przez około 2-3 minuty.
  • Gotowe ciasto odstawiam do ostygnięcia.
  • Zimne ciasto przekładam do misy miksera, do którego mam zamontowane płaskie mieszadło, dodaję wybite wcześniej jajka i całość mieszam na wysokich obrotach (zaczynam od niskich, by płynne jajka nie ewakuowały się z misy) do czasu uzyskania gęstego, jędrnego, błyszczącego ciasta.
    Gotowe ciasto przekładam do rękawa cukierniczego, do którego założyłam końcówkę 2D Wilton.
  • Na wcześniej przygotowanym papierze do pieczenia wyciskam ciasto, najpierw jeden okrąg, a na nim, od połowy szerokości, wyciskam drugi, tak by ciasto było podwójne, ale nie dokładnie po całości, dlatego przesuwam szerokość do wewnątrz. Na wierzchu układam płatki migdałowe.
  • Wyciśnięte ciastka wstawiam do nagrzanego do 210°C piekarnika i piekę je przez 10 minut po czym redukuję temperaturę do 180°C i piekę je przez kolejne 20-25 minut. Patyczek (długa wykałaczka) wbity w środek ciasta ma być suchy, może być lekko lepki, ale ciasto na pewni nie może się po nim ciągnąć.
    Ja piekłam gniazda w dwóch partiach, inaczej nie mieściły mi się na blasze. Pieczenie dwóch blach razem jest nie możliwe, ponieważ ciepło nie rozprowadzi się dostatecznie równomiernie podczas pieczenia i jedne ciastka będą mocniej wypieczone, drugie słabiej – te mogą nawet opaść. Ciasto ptysiowe jest delikatne.
  • Po wypieczeniu uchylam piekarnik i daję ciastkom około 5 minut na oswojenie się z niższą temperaturą w warunkach przejściowych, nim wyjmę je z ciepłego piekarnika i przełożę na kratkę.
  • Krem pâtissière – czyli waniliowy krem budyniowy
  • Żółtka, cukier, mąkę oraz ziarna z laski wanilii umieszczam w misie miksera i łączę ze sobą do uzyskania jednolitej, jasnej, kremowej i lekko puszystej masy.
  • Mleko wraz z oczyszczonymi z ziaren laskami wanilii podgrzewam do uzyskania temperatury 82-85°C. Wyjmuję wygotowane laski wanilii, a podgrzane mleko stopniowo przelewam do misy z masą jajeczną – mikser mam w tym czasie włączony na średnich obrotach, by całość łączyła się ze sobą. Kiedy przeleję całe mleko, wyłączam mikser, używając silikonowej szpatułki zbieram krem z boków misy i z dna i przelewam go do rondla, w którym jeszcze przed momentem było mleko.
  • Całość ustawiam na rozgrzanym do średniej mocy palniku i nieustannie mieszając (szczególnie dokładnie pielęgnuję boki rondla tuż przy dnie, by gęstniejący krem nie przywarł do nich zbyt gorliwie – grozi przypaleniem całego kremu) doprowadzam do zagotowania kremu – widoczne będą bulgoczące wulkany. Bulgoczący krem gotuję, nadal gorliwie mieszając, aż wyraźnie zgęstnieje, będzie stawiać wyczuwalny opór podczas mieszania – zajmie to około 5-7 minut.
  • Gotowy krem odstawiam do wystygnięcia. By na wierzchu nie powstał kożuch, na wierzchu kremu układam folię spożywczą, tak by dokładnie pokryła całą wierzchnią część kremu.
    Ostudzony krem przekładam do rękawa cukierniczego, do którego założyłam końcówkę 2D Wilton.
  • Składanie gniazd ptysiowych – Paris-Brest
  • Ostudzone gniazda przecinam wszerz, a na spód wyciskam krem budyniowy, na krem wykładam kawałki domowej kandyzowanej skórki pomarańczowej i przykrywam wierzchnią częścią ciasta ptysiowego. Całość subtelnie oprószam cukrem pudrem – ce voilà, belle finale.

Przygotowania

Ciasto ptysiowe

Krem pâtissière – czyli waniliowy krem budyniowy

Wypieczone Paris-Brest – gniazda ptysiowe z kremem budyniowym

Paris-Brest, czyli gniazda ptysiowe z waniliowym kremem budyniowym
Paris-Brest, czyli gniazda ptysiowe z waniliowym kremem budyniowym