Miało ich w tym roku nie być, bo zwykle ich nie piekłam na święta, więc nawet nie miałam ich w planach, ale ni stąd ni zowąd, sama nie wiedząc, kiedy i jak to się stało byłam w trakcie zagniatania ciasta. Pewnie przyczynił się do tego pierwszy śnieg w mieście i za oknem, a wraz z nim potrzeba otulenia się magicznym zapachem przypraw korzennych. Uśmiałam się ze swojej stanowczości – przyznam. Jednak było to tak przyjemne doświadczenie, o którym tylko do tej pory czytywałam, w różnych miejscach – o magii świąt i świątecznych przygotowań, na które do tej pory miałam ograniczoną ilość czasu i raczej powodowały one u mnie stres, bo pośpiech, bo jeszcze zakupy, i tak mogłabym w nieskończoność wyliczać, dlatego zawsze ograniczałam „dodatkowe, zbędne atrakcje” do minimum.
W tym roku jest inaczej, ten rok jest chyba inny, wyjątkowy dla wszystkich, dla mnie także. Dlatego też pozwoliłam sobie poczuć “magię świątecznych przygotowań”, zwolnić, pomyśleć, poczerpać z “tu i teraz”, tak, jest to przyjemne doświadczenie i chcę je powtarzać, bez stresu i pośpiechu, bo zapach pieczonych aromatycznych od przypraw pierników unoszący się w domu, to bardzo przyjemna sprawa – cynamon, goździk, anyż, kardamon, cukier i masło, dla mnie aromantyczny błogostan, w który każdy z nas może się wprowadzić, jeśli ma tylko taką możliwość i ochotę. Ja przepis na pierniki podpatrzyłam u Ani Starmach i lekko go zmodyfikowałam pod swoje upodobania.
Domowe pierniki z tego przepisu są fantastyczne – miękkie już po kilku dniach i nieustająco aromatyczne (przechowywane w ceramicznym pojemniku).
Szczegóły
ok. 50 sztuk
30 minut
po 8 minut na blaszkę (porcję)
Składniki na około 50 małych pierników
350 g mąki pszennej
100 g miodu wielokwiatowego
100 g cukru
80 g masła
1 jajko w temperaturze pokojowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
¾ łyżeczki mielonego kardamonu
¾ łyżeczki mielonego imbiru
½ łyżeczki mielonego anyżu
½ łyżeczki mielonych goździków
Przygotowanie
- Piekarnik nagrzewam do 180°C.
- Jajko ucieram z łyżką cukru.
- Masło, miód i pozostały cukier rozpuszczam w rondelku na małym ogniu. Studzę.
- Mąkę, przyprawy i proszek do pieczenia mieszam ze sobą dokładnie i dodaję do utartego jajka z cukrem. Przelewam ostudzoną miksturę masła z miodem i cukrem, dokładnie mieszam w mikserze, przez około 5 minut. Ciasto będzie miało zwartą konsystencję.
- Po wyrobieniu ciasta w mikserze, daję mu jakieś 10 minut, aby gluten z mąki zaczął działać. Po tym czasie raz jeszcze mieszam ciasto, które jest gładziuteńkie i ma idealnie sprężystą konsystencję.
- Wyjmuję je na stolnicę obficie podsypaną mąką, dzielę na dwie części, a każdą kolejno rozwałkowuję na blat o grubości około 1,5-2 cm i wycinam pierniki w ulubionych kształtach.
- Gotowe do wypieku ciasteczka przekładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i piekę przez 8 minut w nagrzanym piekarniku.
Pierniczki będą twarde po wypieczeniu, w związku z tym, potrzebują kilku dni w słoiku lub pojemniku na ciasteczka, na nabranie wilgotności. Moje po 4 dniach były pysznie miękkie i nadal aromatyczne.
Kiedy pierniczki zmiękną, można przystąpić do ich lukrowania – choć ten zabieg najlepiej zostawić na dzień przed ich podaniem, wykorzystaniem. Ja swoich nie lukruję, uwielbiam je w najprostszej, najbardziej aromatycznej postaci.