Uwielbiam tę zupę. Jest tak przyjemnie, intensywnie warzywna, a z każdym odgrzaniem bardziej słodka – od marchewki i spójna w smaku, a ugotowana z klopsami jest pożywna i odżywcza. Lubię serwować nam takie pełne smaku i cudnych aromatów dobroci. Dzięki dodaniu oliwy, zupa zyskuje przepiękny złoty kolor. Jest przyjemna nie tylko w przygotowaniu, ale także w spożywaniu.
Przy okazji innego wpisu, wspominałam, że jesteśmy ogromnymi zwolennikami zup. Uwielbiam je gotować, a chyba jeszcze bardziej obmyślać, jak i z czym kolejną przygotować. Jadamy tradycyjne zupy, jak krupnik, jarzynowa, pomidorowa, ogórkowa, czy kapuśniak lub barszcz ukraińsku, a nawet botwinka. Trzeba przyznać, że sezonowość warzyw w naszym kraju pozwala na zupne szaleństwa, a ja lubię eksperymentować i trochę te przepisy usprawniać czy udoskonalać, pod nasze gusta kulinarne.
Nie jesteśmy natomiast fanami rosołu, sporadycznie gotujemy – najbardziej ulubiony to rosół na kaczce, gotowany z dużą ilością zieleniny – poza nacią pietruszki, uwielbiamy także smak i aromat lubczyku, którego nie oszczędzamy, jak i nać selera prosto z przydomowego ogródka (jego zapach jest tak obłędny, że pisząc te słowa mam ślinotok i chęć na taki właśnie rosół :P). Jeśli już gotujemy rosół, to podajemy go z kładzionymi kluskami, lanymi kluskami lub, UWAGA, kupionym makaronem w kształcie gwiazdek, bo akurat ten w rosole Pan Wysoki lubi najbardziej. Oboje nie przepadami za krajanką czy nitkami, bo mając już swoje lata, do tej pory nie opanowaliśmy estetycznej formy zjadania rosołu, z takim właśnie makaronem, bez chlapania nim na boki, skracania dyndających z łyżki nitek o brzeg talerza lub podpierania zwisających nitek na brodzie.
Pamiętam, że jedna z moich prababć podawała rosół i żur z ugotowanymi i podpieczonymi na kaflowym piecu ziemniakami. O mio Dio!!! Jak to smakowało. Babcia takiego podpieczonego ziemniaka naduszała łyżką i w taki sposób delikatnie go rozgniatała. Ziemniak pod naporem łyżki pękał na kilka różnej wielkości kawałków, najczęściej dość dużych, które babcia zalewała zupą…Cudowne wspomnienia, które także przywodzą mi na myśl słodki zapach przypiekanych na piecu kaflowym ziemniaków, bezbłędny, anielski, słodki i nie do opisania piękny. Czasem, gdzieś jestem w stanie wyczuć w powietrzu podobny zapach (palonych liści i pewnie samego drewna owocowych drzew) i wtedy mimo upływu tak wielu lat, znów, na chwilę, jestem kilkuletnią sobą w tamtej kuchni i przy tamtym piecu w oczekiwaniu na talerz zupy z pieczonym kartofelkiem.
Na szczęście zupa warzywna z klopsami także ma w sobie podsmażane ziemniaki, które z każdym odgrzaniem zupy stają się coraz bardziej aksamitne.
Szczegóły
6 misek
40 minut
60-90 minut
Składniki
- Warzywa
4 marchewki pokrojone w 0,5 cm plasterki
1 duży korzeń pietruszki pokrojony w kostkę
1 średniej wielkości por
3 liście laurowe
3 ziarna ziela angielskiego
300 g ziemniaków obranych i pokrojonych w 1 cm kostkę
250 g cukinii pokrojonej w 1 cm kostkę
100 g selera naciowego pokrojonego w 0,5 cm kostkę
200 g żółtej fasoli (może być mrożona)
200 g różyczek kalafiora (może być mrożony)
1,5 litra wody
- Pulpety
500 g mięsa wieprzowo-wołowego zmielonego (proporcja mięsa wieprzowego do wołowego 80/20)
2 ząbki czosnku
1 średniej wielkości biała cebula
1 jajko
75 g bułki tartej
50 g posiekanego koperku
1,5 łyżeczki soli
świeżo mielony pieprz do smaku
oliwa do podsmażenia cebuli z czosnkiem i do okraszenia pulpetów podczas zapiekania
- Dodatkowo
70 ml oliwy do podsmażenia warzyw
sól i pieprz do doprawienia zupy
Przygotowanie
- Przygotowania zaczynam od przygotowania klopsów.
W melakserze siekam cebulę z czosnkiem, którą przekładam na rozgrzaną w rondlu oliwę. Duet podsmażam na średnim ogniu do czasu aż lekko się zezłości. Po zezłoceniu odstawiam na bok i delikatnie studzę, tak by po dodaniu do mięsa nie była zbyt gorąca i dało się ją wmieszać w całą masę. - Mięso myję, osuszam ręcznikiem papierowym, mielę. Dodaję przestudzoną cebulę z czosnkiem, jajko, bułkę tartą sól, pieprz i koperek. Całość dokładnie mieszam dłonią, aż masa się ze sobą dobrze zespoli. Z tak przygotowanej masy formuję małe pulpety. Z całości przygotowanej masy uzyskałam około 50 sztuk. Przygotowane pulpety przekładam na blaszkę do pieczenia, polewam oliwą i zapiekam w piekarniku nagrzanym do 200°C przez około 20-30 minut. Pulpety muszą się ładnie zbrązowić, ale nie przypalić.
- Kiedy pulpety nabierają kolorów w piekarniku, w dużym garnku rozgrzewam 70 ml oliwy, na którą partiami wrzucam warzywa, poczynając od tych korzennych, najtwardszych, na delikatnych kończąc. Kolejność na liście warzyw odpowiada kolejności dodawania składników do rondla 😉. Każdą partię dodanych warzyw podsmażam/duszę na średnim ogniu przez około 2-3 minuty. Na samym początku wraz z pierwsza partia warzyw dodaję także ziele angielski i liście laurowe, by od samego początku uwalniały swoje olejki i aromaty.
- Po podsmażeniu wszystkich warzyw razem, zalewam je przegotowaną w czajniku wodą (nie chcę by całość straciła temperaturę, a tak stałoby się po dodaniu zimnej wody), na pozostawiam na średnim ogniu do bulgotania.
- Kiedy pulpety się upieką, przekładam je do bulgoczącej zupy i pozostawiam na średnik lub średnio niskim ogniu, jeśli zupa za mocno bulgocze, na minimum godzinę, by wszystkie smaki mogły się ze sobą połączyć.