Placuszki serowe z ricotty

Ricotta to zdecydowanie jeden z moich najbardziej ulubionych serów. Pierwszy raz zetknęłam się z nią podczas krótkiego wypadu na Sycylię, gdzie służyła za słodkie nadzienie w pochłanianych przez nas łapczywie cannoli. W hotelu podawana była jako jeden z podstawowych serów śniadaniowych – tak, ten też pochłaniałam z dzikością w sercu. Kolejny raz odkryłam ją w Chorwacji, gdzie ukrywała się pod nazwą skuta. Nie trzeba mnie specjalnie namawiać do próbowania lokalnych produktów i wyrobów – podróżując zwykle rwę się do odkrywania nowych smaków – więc odkrycie jej w Chorwacji zajęło mi raptem chwilę. Już podczas pierwszych zakupów, moja ciekawość lokalnych smaków została sowicie wynagrodzona odkryciem ulubionego serwatkowego sera, którym uprzyjemniałam sobie urlop regularnie, spożywając go raz na słodko – układając na kromce puszystego chorwackiego chleba – kruha – i grubo smarując jego wierzch to chorwackim miodem, to dżemem pomarańczowym lub figowym. Innym razem, ser ułożony w ten sam sposób na puszystym, pszennym kruhu, który posypywałam jedynie solą morską i przegryzałam przygotowanymi obok warzywami.

Niestety, z regularną dostępnością ricotty w Polsce jest dość beznadziejnie. Raz na jakiś czas pojawia się to w Lidlu, częściej w Biedronce, czasami ta produkowana przez OSM w Goliszewie do znalezienia jest na lodówkach w Cauflandzie czy Karefourze. Dla mnie to za mało i niejednokrotnie za dużo „zachodu” wymaga ode mnie „zdobycie” jej na moje niemalejące potrzeby kulinarne z jej udziałem. Toteż kiedy wybrałam się do MAKRO i zauważyłam, że w hurtowni sprzedawane są 1,5 kg opakowania mojego ulubionego sera – nie zastanawiałam się długo nad kupnem „takiej” jego ilości, tylko z dumą i nieskrywaną radością maszerowałam do kasy, dzierżąc w dłoniach zimne i sporej wielkości opakowanie mojego skarbu.

W najbliższym czasie mam w planach wykorzystać ser w całości i to jeszcze przed upływem terminu jego przydatności do spożycia (03.02.2023). Pierwsze 500 g, czyli 1/3 opakowania skonsumowana została do przygotowania tego przepisu, a reszta najprawdopodobniej rozdysponowana zostanie między cannoli i ravioli.

Jak już wspominałam na swoim instagramowym koncie, inspiracja na te placuszki serowe z ricotty pochodzi z książki Stagioni (wł. pory roku) autorstwa Olivii Cavalli Williamson, wydanje przez Pavilon Books. Olivia w swoim przepisie do ciasta nie dodaje cynamonu, otartej skórki pomarańczy i wanilii, a także oliwy. Placuszki serowe z ricotty w jej wykonaniu są bardzo łagodne i jedynie na końcu okraszone aromatycznym sosem pomarańczowym. Ja, ze względu, że zwykle jadam takie placuszki bez przygotowywania do nich dodatkowych sosów, przyprawiałam je w jeden z przyjemniejszych dla mnie sposobów – czyli tak, jak w przepisie poniżej. Tak podrasowane placuszki serowe z ricottą można zajadać samodzielnie, no chyba, że ktoś ma wybitną potrzebę okraszenia ich cukrem pudrem – droga wolna. Do tego czarna kawa, najlepiej espresso i tak śniadanie, jak i deser/podwieczorek mamy na włoskim poziomie.

Kiedy na IG wrzuciłam zdjęcie swojej interpretacji tego uroczego i niezmiernie łatwego w przygotowaniu przepisu, sama autorka, zwróciła się do mnie z komentarzem, że podoba jej się mój pomysł z dodaniem do nich cynamonu – uznanie na najwyższym poziomie, ogromnie miłe zresztą. Następnie otrzymałam prośbę o podzielenie się przepisem na ten całkowicie apetycznie prezentujący się deser od jednej z sympatyczniejszych osób, jakie poznałam na obszarze polskiego Instagrama – Karoliny, znanej także jako Facetka od chorwackiego lub z innego jej kanału – Pociąg do świata.

I choć pierwotnie nie planowałam publikować tu przepisu na placuszki serowe z ricotty, to niechcący sama wywołałam się do tego zadania. Ale skoro pyta o przepis ktoś tak uprzejmy jak Karolina, toteż z nieskrywaną radością dzielę się tym prostym i bardzo smacznym przepisem tak z Wami, jak i z samą zainteresowaną, której przepis wysłałam już kilka minut później, w wiadomości prywatnej.

Trzymajcie się zdrowo w nowym roku i oby na Waszych talerzach, w przewadze, znajdowały się same pyszności.

Dobre rady

  • Ricotta
    • Jeśli ciekawi Was jakim serem jest ricotta, zapraszam to tego wpisu, który poświęcony jest temu serowi wyłącznie.
    • Jeśli widocznie mokra po otwarciu opakowania, odsączam ją na sitku z nadmiaru płynów. Przetestowawszy wiele produktów pojawiających się na polskim rynku, mogę stwierdzić, że ricotta wyprodukowane przez firmę Galbani jest najbardziej zwarta, czyli pożądana. Ta kupiona przeze mnie w MAKRO, to wyrób firmy Ghidetti, który mogę polecić ze spokojnym sumieniem, bo tak jak Galbani, jest najbardziej zwartym serem serwatkowym, z jakim spotkałam się w Polsce, ale jego waga to 1,5 kg.
  • Dodanie tłuszczu do ciasta
    • Ja dodaję około 2 łyżek, czyli 30-40 g oliwy bezpośrednio do ciasta. Dzięki takiej praktyce, ciasto mniej przywiera do patelni podczas smażenia, a przy okazji mam większą kontrolę nad ilością dodanego tłuszczu.
      • Tak jak nie przepadam za tłustymi naleśnikami, tak i placuszko-racuchy smażę z tłuszczową rozwagą.
    • Dodatkowe 15-20 g oleju rzepakowego do smażenia, jest zdecydowanie wystarczającą ilością, jak na moją patelnię o średnicy 24 cm.
  • Ciasto, by było pyszne i aromatyczne przyprawiam, w tym przypadku, ekstraktem/esencją z wanilii i otartą skórką bio pomarańczy. Dlaczego bio? Więcej o tym pisałam w tym poście.
    • Dawniej do swoich wypieków używałam ekstraktu waniliowego marki Nielsen, ale od jakiegoś czasu ekstrakt waniliowy przygotowuję samodzielnie, na bazie wyłuskanych z ziaren lasek wanilii. W mojej kuchni wanilia jest jednym z najbardziej podstawowych składników słodkich wypieków, więc z “resztek” po niej postanowiłam przygotować swój własny ekstrakt. Jak? Do około 500 ml słoika regularnie przekładam wyłuskane z ziaren laski wanilii, które zanurzone są w odpowiedniej ilości (przykrywającej je w całości) spirytusu lub czystej wódki. Moje waniliowe laski macerują się już tak od roku, a z czasem ubywanie płynu, dodaję to alkoholu to kolejnych lasek wanilii, tak by rzecz była jak najbardziej ekstraktywna i aromatyczna.
  • Sos owocowy
    • Ja wybrałam kwaśniejsze wiśnie, które uważam, doskonale kontrastują słodycz placuszków z ricotty. Ale, można jak autorka przepisu, którym się inspirowałam – Olivia Cavalli, przygotować sos pomarańczowy. Do jego przygotowania niezbędne będą dwie soczyste bio pomarańcze, z których otrzemy skórkę, a z jednej wyciśniemy sok. Całość zagotujemy z 4 łyżkami miodu i zredukujemy (odparujemy i zagęścimy w ten naturalny sposób jednocześnie) w niewielkim rondlu. Tak przygotowanym sosem okrasimy placuszki, na których wierzchu możemy ułożyć plasterki pomarańczy, która pozostała po ocieraniu skórki do sosu.

Szczegóły

Porcje

10-15 placuszków

Przygotowanie

5 minut (+15 minut na przygotowanie sosu owocowego)

Smażenie

ok. 15 minut

Składniki

  • 500 g sera serwatkowego typu ricotta

  • 80-85 g mąki pszennej typ 405 lub 450

  • 40-50 g cukru pudru

  • 1 jajko

  • 30-40 g oliwy lub oleju rzepakowego + 15-20 g do smażenia

  • skórka otarta z 1 bio pomarańczy

  • ½-⅔ łyżeczki cynamonu

  •  łyżeczka ekstraktu waniliowego lub ziarna z ½ laskiej wanilii

  • szczypta soli

  • Dodatkowo – sos wiśniowy
  • 450 g mrożonych wiśni

  • ok. 70 g trzcinowego cukru

  • skórka otarta z 1 bio pomarańczy

Przygotowanie

  • Sos wiśniowy
  • Jeśli przygotowuję sos z wiśni, prace nad przekąską rozpoczynam od przygotowania właśnie jego.
    W rondku umieszczam zamrożone wiśnie i na średnim ogniu z niewielką ilością wody na dnie rondla, doprowadzam do zagotowania wiśni. Kiedy owoce będą gorące, dodaję cukier i otartą skórkę z pomarańczy i całość duszę na średnioniskiej mocy kuchenki do czasu aż całość nieco zgęstnieje.
  • Placuszki
  • Wszystkie składniki na placuszki umieszczam w ceramicznej misie i dokładnie ze sobą łączę, do czasu uzyskania gładkiej i jednolitej masy.
  • Na patelni rozgrzewam 15-20 g oleju rzepakowego, palnik ustawiam na średniowysoką moc – u mnie poziom 6. z 9. Na gorący olej, przy użyciu dużej łyżki, wykładam po 3 placuszki, które piekę na każdej ze stron po około 1-2 min. – do momentu aż nabiorą rumieńców.
  • Gorące paluszki z ricotty przekładam na osobny talerz, a na patelni układam kolejne porcje dobroci.
  • Podanie
  • Placuszki z ricotty przed podaniem okraszam na osobnych talerzach sosem wiśniowym.
Placuszki serowe z ricotty – przygotowanie
Sos wiśniowy
Placuszki serowe z ricotty – gotowe do spałaszowania

Placuszki nawet zaraz po usmażeniu wyglądają tak obłędnie i zachęcająco, że trudno oprzeć się pokusie podjadania ich z talerza, w trakcie kiedy na patelni złocą się kolejne sztuki.

Placuszki serowe z ricotty z sosem wiśniowym