Miękka, puszysta, drożdżowa focaccia swoje początki ma w czasach kiedy pieczywo wypiekane było w ognisku przy wykorzystaniu płyt kamiennych i popiołu. Dawniej znana była pod nazwą łacińską nazwą panis focacius, co w wolnym tłumaczeniu znaczy chleb z ogniska. Podstawowymi składnikami focacci są zawsze: mąka, woda, oliwa, sól i drożdże. Jeśli o pochodzeniu mowa, to najbliżej jej do Ligurii, a dokładniej Genui, mieście będącym stolicą i głównym miastem administracyjno-historycznym tegoż regionu. Genua położona jest w północno-zachodniej części Włoch nad Morzem Liguryjskim, u stóp Apeninu Liguryjskiego i Alp Liguryjskich. W wielu miastach na północy Włoch focaccia nazywana jest pizzą genueńską (wł. pizza genovese). W Bolonii natomiast, jeśli poszukujemy focacci, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że znajdziemy ją pod nazwą crescentina. Zaś we Florencji, Rzymie i środkowych Włoszech znana jest pod nazwą schiacciata. Jeśli zatem w Bolonii lub Wenecji poprosicie o focaccię, prawdopodobnie otrzymacie słodkie ciasto drożdżowe podobne do Panettone.
Focaccia może być pieczona bez dodatków lub udoskonalona cebulą, rozmarynem, szałwią, oliwkami, boczkiem lub innymi, ulubionymi przez wypiekającego składnikami, dodatkami.
Informacje pochodzą z książki “The Essentials of Classic Italian Cooking” M. Hazan
Zanim wirus zawitał w Europie, mieliśmy plan, by na przełomie marca i kwietnia, wyruszyć w stronę południowych krańców Europy, by delektować się smakami śródziemnomorskiej kuchni (focaccia była jednym z wymarzonych pomysłów na kulinarną rozkosz), złapać oddech przed zbliżającym się latem, pozwiedzać ciekawe zakątki, w czasie, kiedy ilość turystów jest znikoma, a pogoda dla większości jeszcze za zimna, a dla nas idealna. Pandemia pokrzyżowała plany także nam – bez wyjątku, ale, jak się okazało, kwarantanna stała się idealnym czasem do upichcenia dań, potraw, na których przyrządzenie do tej pory, od poniedziałku do piątku, miałam ograniczony czas.
Spędzając w pracy większość dnia, trudno było mi wieczorami zabrać się za przygotowanie przekąski, której proces tworzenia jest, jakby nie patrzeć, czasochłonny – przynajmniej z perspektywy głodnego człowieka 😉. W związku z czym, często rezygnowałam z angażujących prac twórczych na rzecz bardziej tradycyjnej formy kolacji, w postaci kanapek, czy odgrzewanej zupy, zostawiając sobie takie smaczki jak focaccia, w planie na weekendowe gotowanie, co także miało swój urok. Po długim wyczekiwaniu, wymyślone wcześniej w tygodniu dania, smakowały lepiej.
Na wypadek gdyby tak, zupełnie przypadkiem, cała wypieczona porcja nie zniknęła w mgnieniu oka, to w tym poście daję przykład na podarowanie jej drugiego życia w formie pysznej kanapki, którą można zabrać do pracy, szkoły lub na wycieczkę albo wykorzystać jako drugie śniadanie czy nietypowy obiad urozmaicony ulubionymi dodatkami, kiedy pracujemy i uczymy się z domu. Może okazać się, że przekąska w takiej formie będzie miłą odmianą dla codziennych, często utartych, pomysłów na “coś na ząb”.
Szczegóły
1 duża focaccia 20×30 cm dla 4 osób
60 minut
35 minut
- Do przygotowania tej focacci potrzebna będzie forma o wymiarach 20×30 cm.
Składniki
550 g mąki typ 450
350 ml letniej wody
2 łyżeczki suszonej bazylii
1 łyżeczka soli (ja użyłam drobnej soli morskiej)
1 łyżeczka cukru
15 g świeżych drożdży lub 7 g suszonych
2 łyżki oliwy z oliwek + dodatkowe 2 do wysmarowania formy do pieczenia
10 suszonych pomidorów z zalewy
50 g suszonych oliwek (mogą być też z zalewy, należy je osuszyć przed wetknięciem w ciasto – ok. 15 sztuk dużych oliwek, przepołowionych)
Przygotowanie
- Piekarnik nagrzewam do 50°C. Do ceramicznej miseczki wsypuję drożdże, 1 łyżeczkę cukru, łyżkę mąki i wodę, mieszam, do momentu aż mąka się połączy z woda i wstawiam do nagrzanego piekarnika na około 10 minut aż drożdże ruszą.
Po wyjęciu drożdży z piekarnika, nie wyłączam go, zostawiam nagrzanego, by pomóc wyrosnąć ciastu. - Suszone pomidory kroję na mniejsze kawałki, ćwiartki i mieszam z suszonymi oliwkami. Odstawiam na bok.
- Do miski wsypuję mąkę, sól i suszoną bazylię, dodaję podrośnięte drożdże i 2 łyżki oliwy z oliwek. Mieszam w mikserze do momentu aż składniki dokładnie się połączą. Gotowe ciasto powinno być sprężyste i nie kleić się do dłoni. W razie potrzeby, należy dodać mąki, stopniowo, po łyżce, za każdym razem dokładnie mieszając, aż do uzyskania pożądanej konsystencji. Gotowe ciasto wkładam do nagrzanego piekarnika na około 20 minut. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Aby ciasto nie wysychało z wierzchu, można przykryć miskę bawełnianą ściereczką, pilnując, by nie dotykała grzałki piekarnika.
- Dodatkowe 2 łyżki oliwy wylewam na blachę i rozprowadzam po dnie lub wylewam na papier do pieczenia. Wyrośnięte ciasto przekładam na przygotowaną formę i rozprowadzam dłonią, by uzyskać grubość około 2 cm, tworząc tym samym w cieście delikatne zagłębienia, w które wtykam suszone pomidory i suszone oliwki, a wierzch posypuję dodatkowo solą. Wstawiam do nagrzanego piekarnika do podrośnięcia na kolejne 20 minut, po tym czasie nastawiam piekarnik na 200°C i piekę przez około 35 minut lub do uzyskania złotego koloru skórki.
- Wyciągam z piekarnika i jem, póki ciepłe i pachnące.
- Jeśli w trakcie wyrabiania ciasto jest zbyt klejące, należy stopniowo dodawać mąkę (zaczynając od łyżki) i dokładnie wymieszać. Kiedy gluten z mąki zaczyna się uwalniać, konsystencja ciasta staje się bardziej zwarta i sprężysta. Jeśli dodamy za dużo mąki, ostatecznie wypiek będzie bardziej twardy i suchy. Najlepiej po każdym znaczącym dodaniu mąki i wymieszaniu jej z ciastem, odstawić je do wtórnego podrośnięcia, tak by dać czas glutenowi na zaradzenie sytuacji.
- Ciasto można pozostawić do wyrośnięcia nawet przez noc i piec kolejnego dnia, dzięki czemu, po wypieczeniu będzie ono bardziej dziurawe w środku i jednocześnie bardziej sprężyste. W kwestii włoskich wypieków, pośpiech nie jest sprzymierzeńcem końcowego wypieku.
- Ciasto można także pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 45 minut lub do czasu podwojenia objętości.
Focaccię możemy urozmaicić świeżą sałatką np. z rukoli, liści botwiny, ogórka gruntowego, pomidora, czerwonej cebuli i np. sera solankowego w sosie winegret.