Buraczane gnocchetti

Buraczane gnocchetti

Buraczane gnocchetti to jeden z dowodów na to, że moja miłość do makaronu jest stała i niezmienna. Można nawet przyjąć, że na 5 filarów naszej domowej kuchni składają się takie produkty jak: makaron, oliwa, czosnek, ser i pomidory. Pięć produktów, których nigdy w domu nie brakuje i zabraknąć nie może. To moje koła ratunkowe, z udziałem których zawsze zorganizuję jakiś obiad. Jeśli nie mam na stanie magazynowym gotowego makaronu, to w szafce, zawsze, mam semolinę i mąkę pszenną, w lodowce jajka, a w kranie wodę i makaron jestem w stanie przygotować własnoręcznie – dosłownie.

Perfekcyjną panią domu nie jestem, i często, dla uproszczenia przygotowań, lubię korzystać z gotowych rozwiązań, do których należy między innymi gotowy, kupny makaron. Jednak, raz na jakiś czas, przygotowanie domowego makaronu sprawia mi niemałą przyjemność. Wybierając względnie prostą formę, domowy makaron można przygotować zupełnie sprawnie. A musicie uwierzyć mi na słowo, jeśli jeszcze nie skorzystaliście z któregokolwiek z moich przepisów na makaron, lub jeśli w ogóle nie zabraliście się jeszcze za przygotowanie jakiegokolwiek makaronu własnoręcznie, to ten domowy, smakuje całkowicie inaczej – to znaczy lepiej. Świeży, po ugotowaniu, pozostaje sprężysty, plastyczny, coś wspaniałego.

Tym razem, jako dodatek do sosu, który ułożyłam sobie w głowie, zamarzyłam o kolorowym makaronie. Dzień był bury, a w planie miałam wysprzątanie lodówki, z resztek produktów, które zostały niedojedzone: brązowe pieczarki (odmiana Swiss brown), gorgonzola i burrata, do tego świeże chili, szalotka, czosnek i natka pietruszki, nieco miso. Z takich resztek przygotowałam dokonały, szaro-brązowy sos, który pokolorowałam purpurowym, buraczanym makaronem, uformowanym w gnocchetti sardi lub malloreddus.

Tak, makaron przygotowałam na bazie semoliny, a fioletowy kolor uzyskałam dodając do niej zakwasu buraczanego, bo akurat miałam jego resztkę w lodówce. W taki oto prosty i przede wszystkim naturalny sposób, przygotowałam buraczane gnocchetti. Uwielbiam kiszonki: kapustę, ogórki, buraki, bób, rzodkiew, kimchi, i z nieukrywaną przyjemnością po większości z nich wypijam wodę pozostałą w słoiku. Dlatego też nie miałam obiekcji, by taką kiszoną wodę wykorzystać do przygotowania tych buraczanych gnocchetti.

Dobre rady

  • Fioletowy kolor makaronu
    • Jak pisałam wyżej, do przygotowania moich gnocchetti, użyłam zakwasu buraczanego. Jeśli nie macie takiego na zbyciu, możecie z kilku buraków wycisnąć sok, odcedzić go z nadmiaru wiórków i dodać do semoliny czy mąki. Tak samo sprawdzi się woda z ugotowanych buraków.
    • Jesienią, w mojej kuchni nie brakuje kiszonek, których wartości odżywcze są nieocenione, o czym pisałam przy okazji tego wpisu. Dlatego też wykorzystuję wszystko co mogę, by przygotowywać możliwie zdrowe i ciekawe posiłki.
    • Składniki na makaron mieszam w mikserze z zamontowanym mieszadłem w kształcie haka.
      • Miksera używam z dwóch powodów. Po pierwsze, nie bardzo przepadam za zagniataniem ciasta dłońmi, szczególnie z samego początku, kiedy składniki są luźne i kleją się do dłoni. Wstępnie uformowane w mikserze cisto, przekładam na podsypaną semoliną stolnicę i zagniatam chwilę w dłoniach. Ten etap przygotowań uważam za bardzo przyjemny. Masa jest już zwarta i przyjemnie miękka, na tym etapie, czując ciasto dłonią, decyduję, czy wymaga ono dodatkowego nawilżenia (zwilżoną wodą dłonią), czy może dodania nieco semoliny.
        Drugim powodem, dla którego – konkretnie to ciasto – zagniatam w mikserze, jest intensywnie barwiący zakwas/sok buraczany. Nie chciałabym nieodwracalnie zabarwić nim stolnicy. Dlatego najbardziej newralgiczny moment powstawania buraczanego ciasta na makaron, przenoszę do stalowej misy.

Szczegóły

Porcje

4

Przygotowanie

40 minut

Gotowanie

ok. 5 minut

Składniki

  • 300 g semoliny

  • ok. 150 g zakwasu buraczanego lub soku z buraków

  • sól do osolenia wody, w której gotuję makaron

Przygotowanie

  • Do misy miksera przesypuję semolinę, dodaję zakwas buraczany i całość łączę w zwartą masę, przy użyciu mieszadła w kształcie haka.
  • Kiedy masa jest już zwarta, ciasto przenoszę na podsypaną semoliną stolnicę, chwilowo wyrabiam je w dłoniach, by w ten sposób zweryfikować stopień wilgotności ciasta. Jeśli ciasto zdaje się być za suche, zwilżam dłoń wodą i wcieram ją w ciasto. Jeśli natomiast ciasto jest zbyt lepkie, wyrabiam je na wysypanej na stolnicy semolinie, ta niewielka ilość powinna w wystarczający sposób wpłynąć na zbyt wilgotne ciasto.
  • Gotowe ciasto odstawiam pod przykryciem z miski, której było wyrabiane, na około 15 minut, by nabrało glutenowej sprężystości.
  • Deseczkę do nioków posypuję semoliną. Ciasto dzielę na mniejsze kawałki, które pojedynczo wyjmuję spod miski i roluję w wałek o średnicy około 1 cm. Z każdego wałka wydzielam około 2 cm kawałki, które kolejno układam na deseczce i pod naciskiem palca wskazującego przesuwam w kierunku stolnicy. Uturlane gnocchetti pozostawiam na podsypanej semoliną stolnicy, do czasu przygotowania całego makaronu.
  • Makaron gotuję w dwóch partiach. Każdą wrzucam na osoloną i gotującą się wodę, gotując go od czasu wypłynięcia na jej powierzchnię przez kolejne 2-3 minuty. Makaron po chwili od wypłynięcia próbuję. Ma pozostać al dente, szczególnie jeśli zostanie przełożony do sosu, w którym w trakcie podgrzewania dodatkowo zmięknie.
Buraczane gnocchetti