Pizza alla Margherita

Pizza alla Margherita

Pamiętacie swoją pierwszą pizzę? Ja pierwszej pewnie nie, ale mam wspomnienia z pizzą i pizzerią, których nie poprzedzają żadne inne o podobnej tematyce, zatem te mogę uznać za te związane z pierwszą pizzą, którą na pewno nie była Margherita. Nie pamiętam, ile mogłam mieć lat, ale wyjście do pizzerii było dużym przedsięwzięciem, tym bardziej, że była to pizzeria zachodniej sieci restauracyjnej, której to restauracje zaczynały dopiero pojawiać się w Polsce, a zamawianie przy takiej okazji pizzy z samym serem i sosem pomidorowym trącało skromnością, a nie o takie doświadczenia szło 😉.

W czasach, do których się teraz cofam, w modzie było wybieranie pizzy na grubym spodzie, takiej nieoszukanej, na wypasie, z dużą ilością dodatków, jak np. dodatkowy ser w brzegach ciasta, do tego ciemny napój gazowany z opcją „wielkiej dolewki” i open bar sałatkowy… To były czasy…,które wolę wspominać, bo danie to, ku mojemu późniejszemu zdziwieniu, z prawdziwą włoska pizzą nie miało wiele wspólnego – poza pierwszym członem w nazwie restauracji. Choć w tamtych latach, kiedy opcja dowozu pizzy do domu w promieniu 10 km od restauracji była luksusem, to świetnie było móc sporadycznie na taki luksus sobie pozwolić, a tym samym poznawać różne smaki, nie tylko rodzimej polskiej kuchni.

Pamiętam, kiedy pierwszy raz zetknęłam się z pizzą na cieniutkim, jak lniany obrus, spodzie; pysznym sosem pomidorowym i łatami białego i delikatnie roztopionego sera. Było to w późnych latach dwutysięcznych, na Wyspach, gdzie mnogość gastronomiczna była dla mnie szokiem nie do opisania i jednocześnie polem do gastronomicznej eksploracji. Dzięki paru latom spędzonym poza granicami kraju, zyskałam nie tylko rozeznanie w kuchniach świata, a także nadmiarowe kilogramy :P. Bez względu na ich przybytek, było to dla mnie cudowne doświadczenie, a także, był to czas, w którym zorientowałam się, że kuchnia, odżywienie, gotowanie będą nieodzowną częścią mojego życia.

W tamtym okresie intensywnie poznawałam i rozkochałam się w kuchni śródziemnomorskiej, która często bogata była w dania włoskie. Nie zapomnę smaku pierwszego risotto z groszkiem i kurczakiem, nie zapomnę smaku i zapachu roztapiającego się w cieple brytfanki, w której danie było pieczone, Parmezanu. Risotto to mogłam jeść bez końca, bo wykorzystywane do jego wykonania składniki były najlepszej jakości i proste jednocześnie, a przyrządzanie go pod okiem kucharza i krytyka kulinarnego w jednym, było doświadczeniem bezcennym.

Wtedy też zrozumiałam, że pizza z samym sosem i serem, dobrym serem, jak mozzarella di bufala, wysokiej jakości oliwą i świeżą bazylią, to wszystko czego potrzeba do szczęścia, by danie mogło smakować wybornie. Dziś wiem, że proste a dobre składniki wystarczają, by pozornie z niczego stworzyć coś wyjątkowego, czego dowodem jest ta pizza alla Margherita.

Jak pewnie zauważyliście, ja do swoich wypieków korzystam z mąki drobno mielonej – w Polsce pod znakiem 405, czy po włosku znakowanej „00” lub „doppio zero”, a także z semoliny. Dlaczego uparłam się na takie składniki do włoskich wypieków, jak pizza czy focaccia? Są ku temu powody, które wyjaśnię krótko w tym artykule.

Postanawiam przy okazji kolejnej pizzy nie używać wałka, tylko rozciągać ciasto palcami, by nie zniszczyć powstałych pęcherzyków powietrza, nad którymi tak wytrwale pracuję, dzięki czemu mój finalny wypiek powinien być nie tylko smakiem, ale i wyglądem, zupełnie idealny. Ten poniżej jest w kwestii pęcherzyków w cieście idealny na 70%, także mam nad czym pracować – dobrze wiedzieć, że nieprzyjacielem jest wałek, z którym z łatwością się uporam.

Dobre rady

  • Aby pizza wyszła najbardziej idealna z możliwych, poza mąką typ „00” o mocy („W”) między 250-330, potrzebny jest czas niezbędny do wyrastania ciasta. Z tym wystaniem to też nie najdokładniejsze określenie. Chodzi o czas potrzebny glutenowi na wytworzenie silnych i trwałych wiązań, dzięki którym ciasto będzie sprężyste i elastyczne, a techniczna nazwa tego zjawiska to fermentacja. Przy około 24-48 h fermentacji lub łagodniej – dojrzewaniu ciasta, będziemy w stanie otrzymać wypiek z wyraźnymi pęcherzami powietrza – i tutaj także można by rozwijać wątek w nieskończoność. Zatem, jeśli możecie zaplanować wypiek pizzy z przynajmniej 24 h wyprzedzeniem i w tym czasie przygotować ciasto, polecam wykorzystać ten czas, bo efekt będzie nieziemski. Dojrzewające ciasto najlepiej przechowywać w tym czasie w pomieszczeniu o temperaturze ok. 17°C, zatem sposób ten idealnie sprawdzi się od jesieni do wczesnej wiosny, chyba, że macie dom i piwnicę, to nic nie stoi na przeszkodzie, by i latem dać fermentacji zdziałać cuda ;).
    • Celem uniknięcia ewentualnych rozczarowań, polecam artykuł o mąkach do pizzy, by wiedzieć, czego szukać na sklepowych półkach.
  • Choć sama dopiero oswajam technikę rozciągania ciasta, to polecam ciasta nie wałkować, ponieważ zgniatamy powstałe podczas fermentacji pęcherzyki powietrza, dzięki którym ciasto po wypieczeniu jest tak uroczo bąblowate.
    • Zamiast wałka, można użyć obu dłoni i na podsypanej mąką stolnicy ciasto delikatnie rozciągać – na płasko (bez podrzucania), pamiętając by w trakcie rozciągania ciasto rotować np. zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

Szczegóły

Porcje

2 duże pizze <br>ok. 30 cm każda

Przygotowanie

2 h

Pieczenie

8-10 minut każda pizza

Składniki

  • Ciasto na pizzę
  • 400 g mąki “00” może być typ 405

  • 100 g semoliny

  • 260 ml letniej wody

  • 2 g suszonych drożdży lub 4 g świeżych

  • 30 ml oliwy

  • 12 g soli morskiej

  • 1 łyżeczka cukru

  • Sos pomidorowy
  • 400 g pomidorów z puszki

  • 1 średniej wielkości ząbek czosnku

  • 2 łyżki oliwy

  • ½ łyżeczki suszonych płatków chili lub 1/3 świeżej papryczki drobno posiekana

  • 1,5 łyżeczki suszonej bazylii

  • ½ łyżeczki cukru

  • Dodatki
  • 300 g sera mozzarella – ja używałam z Goliszewa

  • 5 dużych łodyg świeżego oregano

  • 5 dużych łodyg świeżej bazylii

  • 250 g małych pomidorków (tu daktylowe) umytych i przekrojonych na pół

  • oliwa

  • sól

Przygotowanie

  • Ciasto na pizzę
  • Wodę delikatnie podgrzewam – tak, by nadal można było zanurzyć w niej palec bez uczucia gorąca. Dodaję łyżeczkę cukru i łyżeczkę mąki oraz drożdże – całość dokładnie mieszam i odstawiam do podrośnięcia.
  • Kiedy drożdże ruszą, do dużej misy miksera przesypuję mąkę, semolinę, dodaję oliwę i sól. Całość zalewam drożdżowym roztworem i bardzo dokładnie mieszam, do czasu aż ciasto będzie jędrne, zwarte. Zazwyczaj pozwalam mikserowi wyrabiać ciasto przez około 10 minut i w tym czasie przynajmniej trzy razy zatrzymuję proces mieszania, by przy pomocy silikonowej szpatułki zgarnąć resztki ciasta przyklejone do boków misy czy mieszadła, po czym ponownie uruchamiam mikser.
  • Wyrobione ciasto spryskuję letnią wodą oraz przykrywam wilgotną ściereczką i odstawiam do wyrośnięcia, zwykle na kilka godzin, by przynajmniej podwoiło objętość. Kiedy nie ma pośpiechu, ciasto po wyrośnięciu zagniatam raz jeszcze i pozwalam mu na wtórne wyrośnięcie – dzięki temu ciasto po wypieczeniu jest przyjemnie napowietrzone i puszyste – nie puchate.
    Przy okazji innego przepisu na pizzę pisałam, że w chłodne letnie, a nawet jesienno-zimowe dni posiłkuję się nagrzanym do 50°C piekarnikiem, w którym ciasto lepiej i sprawniej wyrasta.
  • Sos pomidorowy
  • Sos przygotowuję pod koniec wyrastania ciasta drożdżowego.
  • W małym rondlu na średnim ogniu rozgrzewam oliwę, dodaję wyciśnięty czosnek oraz przyprawy, całość podgrzewam przez 3 minuty – do czasu aż czosnek lekko się zarumieni. Po tym czasie dodaję pomidory. Całość najpierw zagotowuję, a później pozostawiam na niskim ogniu, by sos się zredukował, czyli zgęstniał – zwykle trwa to 15-20 minut.
  • Składanie pizzy
  • Wyrośnięte ciasto wyjmuję z miski, przekładam na stolnicę i dokładnie zagniatam. Dzielę na dwie równe części i każdą z nich kolejno rozwałkowuję – tak używam wałka, bo jakoś rozciąganie jeszcze nie wychodzi mi tak dobrze, by obyło się bez wałka. Drugą połówkę rozwałkowuję, kiedy pierwsza się piecze.
  • Blaszkę do pieczenie przykrywam papierem do pieczenia, który lekko obsypuję semoliną. Przekładam rozwałkowany kawałek ciasta, skrapiam oliwą, w ilości, która pozwoli mi na jej równomierne rozprowadzenie po cieście. Na oliwę przekładam połowę sosu pomidorowego, obsypuję liśćmi oregano z 2 gałązek oraz niewielka ilością soli, wykładam ser i pokrojone pomidorki.
  • Całość wstawiam do nagrzanego do 250°C z funkcją termoobiegu i piekę przez 8 minut lub do chwili kiedy ser się zarumieni.
Pizza alla Margherita
Pizza alla Margherita