Królewski makaron na żółtkach

Królewski makaron na żółtkach

Jeśli o mnie chodzi, domowy makaron to największa kulinarna przyjemność, jaką można w krótkim czasie samodzielnie sobie zaserwować. Nakład pracy jest niewielki w porównaniu z jakością makaronu jaką otrzymujemy. Smak i konsystencja są nieporównywalne z tymi dostępnymi w sklepach. Świeży makaron jest zwyczajnie w świecie nie do przebicia, a już na pewno trudno smakiem przebić ten królewski makaron zrobiony na samych żółtkach.

Z tak przygotowanego ciasta makaronowego można przygotować dowolny makaron, pod warunkiem, że mamy niezbędne do tego maszynki, lub wprawne dłonie i nóż ;). Ja mam szczęście pamiętać, jak moja babcia co tydzień, na potrzeby niedzielnego, rodzinnego obiadu przygotowywała domowy makaron. Mam szczęście nie tylko pamiętać te przygotowania, pamiętam jak w nich uczestniczyłam, a zadania miałam różne, choć najczęściej sprowadzały się do krojenia makaronu poprzez przepuszczanie go przez ręczną maszynkę. Czasem, jak byłam starsza, wałkowałam ciasto. Nie inaczej było z pierogami, których w dzieciństwie najadłam się chyba za całe życie :P, w tym przypadku najczęściej odpowiadałam za ich faszerowanie, co było treningiem mojej cierpliwości.

Kilka lat temu babcia zorganizowała przedświąteczny, rodzinny zlot „czarownic”, podczas którego lepiłyśmy pierogi i uszka. Bez bicia przyznaję, że lepienie jakichkolwiek pierogów, a już uszek, to zajęcie nie dla mnie – monotonia przy lepieniu 300 sztuk jest męcząca, pomimo rozdysponowania zadań na każdą z nas. 300 sztuk? Tak, rodzinne święta to znaczy, że przy stole zasiądzie około 15 osób, w porywach „trochę” więcej, zatem jest co robić ;). Koniec końców zadanie zostało wykonane wielopokoleniowo, co miało swój urok i może łatwiej było nie skupiać się na monotonii, bo lepieniu towarzyszyły rozmowy dawno niewidzianych członków rodziny. No dobra, najlepszą częścią tego spotkania była degustacja, na której nie wiadomo kiedy i jak pojawiła się część osób (z rodziny) totalnie niezaangażowanych w lepienie pierogów i uszek – to wada i zaleta (dla niektórych) mieszkania po sąsiedzku :P.

Niby prosty makaron, proste ciasto, a ile niesie ze sobą wspomnień i sentymentów. Jeśli możecie i chcecie, zwolnijcie czasem i przygotujcie sobie coś prostego i dobrego. Zaopiekujcie się człowiekiem w sobie nie tylko od zewnątrz. Karmcie ciało i duszę przy każdej możliwej okazji – dobrym jedzeniem (tym domowym, nieskomplikowanym), literaturą, sztuką, muzyką, a czasem tylko i aż poobserwujcie rzeczywistość dookoła. Czas bezpowrotnie mija, a wspomnienia zostają, dlatego szczególnie te dobre warto pielęgnować.  

Zostawiam wam link do przepisów z udziałem makaronu, jak i przepisów na sam makaron (powstający w różny sposób, różny od przepisu na królewski makaron na żółtkach). A jeśli chcecie zobaczyć jak mój wewnętrzny niecierpek poradził sobie z samodzielnym przygotowaniem domowych ravioli i wielkich raviolo, to zapraszam do lektury tego posta.

Dobre rady

  • Jeśli nie posiadacie robota planetarnego, wszystkie czynności wykonacie ręcznie, na stolnicy.
    • Wtedy, mąkę niezbędną do wyrobienia ciasta przesypuję na stolnicę, w środku powstałej kupki mąki robię wgłębienie, do którego przekładam wybite wcześniej żółtka, kurkumę i sól. Całość łączę ze sobą rozpoczynając od rozmącenia żółtek i stopniowego zagarniania do nich mąki z najbliższych brzegów kupki. Kiedy w trakcie mieszania zaczną tworzyć się grudki, przystępuję do energicznego zagniatania ciasta, do którego, w razie trudności z uformowaniem zwartej masy, dodaję łyżkę zimnej wody.
  • Kolejne kroki zgodnie z przepisem poniżej.

Szczegóły

Porcje

300 g makaronu (4-6 porcji)

Przygotowanie

ok. 45 minut

Składniki

  • 200 g mąki pszennej typ 405 lub 450 + ok. 50 g do podsypania stolnicy podczas rozwałkowywania

  • 5 żółtek

  • szczypta soli

  • ½ łyżeczki soli

  • ½ łyżeczki mielonej kurkumy

  • ewentualnie łyżka zimnej wody

Przygotowanie

  • Do misy miksera planetarnego z zamontowanym płaskim mieszadłem przekładam mąkę, kurkumę, sól oraz żółtka. Całość mieszam do czasu uzyskanie jednolitego ciasta. W razie, gdyby ciasto miało problem przez dłuższą chwilę uformować się w zwartą kulkę, dodaję łyżkę zimnej wody. Wyrobione ciasto odstawiam na bok na około 15 minut, przykrywając miskę folią spożywczą, która zabezpieczy ciasto przed wysychaniem. Ja używam rozciętego worka strunowego, który po każdym użyciu myję, suszę, dzięki czemu mogę korzystać z niego wielokrotnie.
  • Stolnicę podsypuję mąką, ciasto dzielę na 4 mniejsze kawałki, z których 3 przykrywam rzeczonym workiem, a jeden kawałek rozwałkowuję przy pomocy nakładki wałkującej, którą mam w komplecie z robotem, do poziomu 4-3. Długi po rozwałkowaniu fragment ciasta, przygotowując makaron krajankę, tnę na mniejsze kawałki, które przepuszczam przez maszynkę do makaronu krajanki. Tę maszynkę mam ręczną, montowaną np. do blatu stołu.
Królewski makaron na żółtkach